Trwają spory, czy rok 2025 był dla Hollywood najgorszym rokiem w historii czy może tylko jednym z najgorszych (oczywiście pomijając feralny rok wybuchu pandemii). Pesymiści nie tylko przeglądają dawne statystyki, lecz także próbują przeliczać niegdysiejsze wpływy, uwzględniając inflację, żeby obraz był jaśniejszy. No i im ten obraz jest jaśniejszy, tym jest jednocześnie ciemniejszy, bo publiczność odwróciła się od kin. Kilka miesięcy temu w biznesie filmowym ukuto nawet hasło „Byle przetrwać rok 2025”. Przetrwać się uda. Ale co dalej? Żadnej gwarancji poprawy na horyzoncie nie widać, a problemy Hollywood są poważniejsze, niż się wydaje. Polityka, zmiany cywilizacyjne, zmiany społeczne i gospodarcze kłopoty Ameryki – wszystko to nakłada się na siebie, tworząc scenariusz wielkiej katastrofy. Ten scenariusz już zaczął się urzeczywistniać.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
