Ks. prof. Bortkiewicz: Żyjemy w okresie pewnego zagrożenia schizmą

Ks. prof. Bortkiewicz: Żyjemy w okresie pewnego zagrożenia schizmą

Dodano: 
Ks. prof. Paweł Bortkiewicz
Ks. prof. Paweł Bortkiewicz Źródło:PAP / Tytus Żmijewski
Hierarchia Kościoła w Niemczech wydaje się niekiedy traktować powierzony sobie Lud Boży jako członków korporacji, która kieruje się zasadami korporacyjnymi a nie zasadami wierności Bogu i słowu Ewangelii. Korporacyjność może też przekładać się na pewną konkurencyjność. Niewątpliwie od pewnego czasu żyjemy w atmosferze zagrożenia schizma i nie jest to obawa zupełnie płonna – mówi portalowi DoRzeczy.pl ks. Prof. Paweł Bortkiewicz.

Ojciec Święty Franciszek i Kongregacja Nauki Wiary zajmują wyraźne stanowisko – nie będzie błogosławieństwa dla związków osób tej samej płci. Ta deklaracja zmienia cokolwiek, czy też umacnia dotychczasowe stanowisko Kościoła w tej kwestii?

Ks. prof. Paweł Bortkiewicz: Deklaracja Kongregacji Nauki Wiary zatwierdzona przez papieża Franciszka mogła wyłącznie umocnić dotychczasowe stanowisko Kościoła i to po prostu uczyniła. Innej opcji być po prostu nie może. Warto zauważyć że sakrament małżeństwa jest instytucją – świadomie użyje tego słowa – wyjątkowo mocno osadzoną w nauczaniu Kościoła katolickiego.

W świetle tego nauczania małżeństwo jest z jednej strony z sakramentem naturalnym, wynikającym z aktu stworzenia człowieka mężczyzną i kobietą. To właśnie ten związek mężczyzny i kobiety został przez Boga pobłogosławiony. Ponadto małżeństwo zostało wyniesiony do godności sakramentu nadprzyrodzonego przez Chrystusa, a zatem nie ma możliwości doktrynalnej, niezależnie od prądów kulturowych, by zrównać małżeństwo z jakimkolwiek innym związkiem. Kościół albo będzie wierny nauczaniu Chrystusa, albo przestanie być Kościołem.

Przy okazji jednak mamy szereg głosów niezadowolenia ze strony liberalnych hierarchów i duchownych, przedstawicieli tzw. Kościoła otwartego. Co oznaczają tego typu głosy i skąd się biorą?

Warto byłoby niewątpliwie przeanalizować każdy z tych głosów i osadzić je w kontekście kulturowym oraz kościelnym danego kraju czy regionu. Te głosy świadczą zasadniczo – to jest ich wspólny mianownik – o tym, że hierarchowie krytykujący nauczanie Kościoła są bardziej ulegli wobec ducha czasu, niż Ducha Prawdy. Oczywiście, w świetle ich deklaracji nie będzie to zdrada nauczania Kościoła, ale podążanie w duchu tolerancji za osobami, uważającymi się za wykluczone. Dwie krótkie uwagi. Sednem nauczania Kościoła nie jest tolerancja, ale miłość, która stawia wymagania. Ludzi znajdujących się na marginesie Kościół stara się włączyć do swojej wspólnoty, a nie towarzyszyć im na obrzeżach i bezdrożach życia.

Najsilniej te deklaracje słyszymy ze strony duchownych i hierarchów niemieckich. Tam padła nawet deklaracja o nieprzestrzeganiu wytycznych Stolicy Apostolskiej. Czy działania niemieckiej hierarchii nie są zapowiedzią kryzysu, czy nawet schizmy?

Wydaje się, że od pewnego czasu Kościół w Niemczech balansuje między wiernością a schizmą. Symptomatyczny były słynne słowa kardynała Marxa, który kilka lat temu orzekł „nie jesteśmy filią Rzymu”. To stwierdzenie jest o tyle ciekawe, że zdaje się utożsamiać Kościół katolicki z jednym punktem centralnym, pozbawiając go tym samym powszechności. Echem tego są aktualne słowa deprecjonujące orzeczenie Kościoła jako orzeczenie na podstawie kilku watykańskich dokumentów.

Hierarchia Kościoła w Niemczech wydaje się niekiedy traktować powierzony sobie Lud Boży jako członków korporacji, która kieruje się zasadami korporacyjnymi, a nie zasadami wierności Bogu i słowu Ewangelii. Korporacyjność może też przekładać się na pewną konkurencyjność. Niewątpliwie od pewnego czasu żyjemy w atmosferze zagrożenia schizma i nie jest to obawa zupełnie płonna.

Czy tego typu działanie nie są trochę pokłosiem zbytniej otwartości hierarchii kościelnej przez wiele lat, braku jasnego określenia w tych kwestiach?

Kościół w Niemczech stanowi niewątpliwie swoisty fenomen. Nie spoglądając nawet na dzieje tego Kościoła, naznaczone wieloma mistykami, świętymi, wielkością dzieł charytatywnych, nie sposób nie wspomnieć o współczesnych nam zasługach. To wielkie dzieła w zakresie myśli teologicznej, w działalności charytatywnej i misyjnej. Trzeba jednak zauważyć, że obok tych walorów Kościoła w Niemczech, rzeczywiście od dłuższego już czasu znaczące były i są tendencje wyraźnej autonomizacji tego kościoła. Wystarczy wspomnieć chociażby o słynnej w czasach św. Jana Pawła II Deklaracji Kolońskiej, która stanowiła wyraz protestu znaczących i nie znaczących teologów w stosunku do nauczania papieskiego. Wiadomo także, że papież Benedykt XVI nie spotkał się z nawet porównywalnie entuzjastycznym przyjęciem przez swoich rodaków po wyborze na stolicę Piotrową, jak miało to miejsce w relacjach Jana Pawła II i Polaków.

Jednak obecny pontyfikat przyniósł już nieskrywane przejawy działań o charakterze separatystycznym. Nie można jednocześnie ukryć, że działania te mogły się ujawnić i rozwijać w dość sprzyjającym klimacie wywołanym przez różne tendencje akcentujące synodalność Kościoła, zmianę paradygmatu z doktrynalne go na duszpasterski i niezwykle bolesną niejednoznaczność sformułowań i wypowiedzi papieskich. W klimacie pewnego chaosu, hierarchia niemiecka zyskiwała podłoże do ustabilizowania swoich poglądów.

Przypomnijmy też nauczanie Kościoła wobec tzw. mniejszości seksualnych. Stanowisko to nie odrzuca tych osób, każe okazywać im szacunek, jednocześnie zdecydowanie nie zezwala na legalizację tego typu związków. Jak w takim razie na co dzień katolik powinien podchodzić do ludzi LGBT i środowiska jako takiego?

Stanowisko Kościoła jest w tym zakresie wyrażone w wielu już sformułowaniach, z których najbardziej zwięzłymi pozostają sformułowania zawarte w Katechizmie Kościoła Katolickiego. Istotnie wyrażają one jednoznacznie szacunek wobec osób, a jednocześnie zdecydowane odrzucenie ideologii, roszczeń przekształcających się w poszerzanie tak zwanych „praw osób homoseksualnych”. To stanowisko wyznacza zarazem postawę katolicką w tych kwestiach.

Zatem, w żadnym wypadku nie można godzić w godność człowieka, który jeśli nawet reprezentuje odmienne poglądy czy skłonności, pozostaje bratem w człowieczeństwie, odkupionym przez Chrystusa. Ale w imię tej samej prawdy o byciu stworzonym przez Boga i odkupionym przez Chrystusa ten człowiek staje się dla mnie jako katolika apelem o to, abym mu dopomógł w przywróceniu wspólnoty z Bogiem. A tej wspólnoty w żaden sposób nie da się zbudować zaprzeczając nauce Chrystusa i wprost walcząc z doktryną przekazaną w Nowym Testamencie. Zatem raz jeszcze podkreślę - właściwie rozumiany szacunek dla osób, a jednocześnie bezwzględny wręcz sprzeciw wobec prób dewastacji życia moralnego, społecznego i politycznego.

Czytaj też:
Niemcy: Część kleru krytykuje stanowisko Watykanu ws. braku błogosławieństwa dla homoseksualistów
Czytaj też:
Niemieccy biskupi o błogosławieniu związków homoseksualistów

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także