"Kilka rozważań nad Stabat Mater Dolorosa"

"Kilka rozważań nad Stabat Mater Dolorosa"

Dodano: 
"Kilka rozważań nad Stabat Mater Dolorosa"
"Kilka rozważań nad Stabat Mater Dolorosa" 
Prezentujemy Państwu niezwykle cenne rozważania na temat cierpień Matki Bożej Bolesnej. Dojrzały i przenikliwy Autor dokonuje w nich zręcznej syntezy nauczania portugalskiego jezuity – ojca Antonia Vieiry SJ. Poniżej Wstęp książki "Kilka rozważań nad Stabat Mater Dolorosa".

„A obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego..”.– ten wers z ewangelii św. Jana (19,25) został poetycko i teologicznie rozwinięty przez franciszkańskiego mistyka Jacopone z todi w XIII w. w postaci hymnu Stabat Mater Dolorosa. Hymn o Matce bolejącej pod krzyżem już w XIV wieku wszedł do liturgii franciszkańskiej, a w 1727 r. na polecenie papieża Benedykta XIII został umieszczony jako sekwencja w Mszale rzymskim w formularzu Mszy św. na święto Matki bożej bolesnej. od tego czasu zrósł się z publicznym kultem Kościoła, co przyczyniło się do oddawania szczególniejszej chwały bożej oraz budowania pobożności ludzi. Stał się również częścią dziedzictwa kultury, ponieważ doczekał się wielu mistrzowskich interpretacji muzycznych, m.in. Palestriny, Vivaldiego, Haydna, Schuberta, liszta, Szymanowskiego (w polskim tłumaczeniu), Pendereckiego.

Kościół w swojej tradycji znał dwa święta poświęcone tajemnicy Matki cierpiącej, w które wyśpiewywał powyższą sekwencję: Siedmiu boleści Matki bożej oraz Matki bolesnej;obecnie obchodzi tylko jedno – 15 września. rozważania, z którymi mamy do czynienia w niniejszej książeczce, zostały spisane na kanwie wygłoszonych rekolekcji wielkopostnych. W tradycji liturgicznej (do dziś obecnej w Mszale rzymskim z 1962 r.) wspominano Matkę bożą bolesną w piątek przed Wielkim Piątkiem. W ten sposób hymn Stabat Mater oraz wspomnienie Matki bolesnej – jako wyraz zasady lex orandi, lex credendi – stały się niezwykłą okazją do wydobycia treści wiary. Stabat Mater jest nie tylko śpiewem, ale pełną treści modli- twą, która wprowadza nas w jedną z najważniejszych, a jednocześnie najgłębszych tajemnic naszej wiary, czyli Matki bożej bolesnej. Już sama postać i rola Matki Najświętszej stanowią materiał do niezliczonych rozważań mistyków, dok- torów Kościoła i świętych. autor książki sięga jednak jeszcze dalej i proponuje czytelnikowi konkretny aspekt mariologii, a mianowicie – Mater dolorosa. Nie jest on oczywiście niczym drugorzędnym, ani w kulcie maryjnym, ani w samej doktrynie katolickiej, ponieważ dotyka centralnej idei dzieła Chrystusa – odkupienia ludzkości. Chrystus wisi na krzyżu, a Maryja stoi pod krzyżem i w ten sposób współdziałają. on cierpi za ludzkość, ona współcierpi. Jego Najświętsze Serce zostało przebite włócznią, a Jej Niepokalane Serce – mieczem boleści. Jej łzy złączyły się z Jego krwią w przebłaganiu za grzechy świata. Chrystus na krzyżu umiera fizycznie, a Maryja umiera pod krzyżem mistycznie. Vir dolorum i Virgo perdolens tworzą nową diadę dla całej ludzkości – jak to określił św. Ireneusz z Lyonu – i Chrystus jako Nowy adam, a Maryja jako Nowa Ewa przez cierpienie dają początek Kościołowi. Cierpienia Maryi jako duchowe w odróżnieniu jednak od męki Chrystusa nie mają wyraźnego zewnętrznego przejawu. Stanowią tajemnicę, którą można poznać dopiero dzięki łasce. Mimo pewnego ukrycia rozmiar tej tajemnicy jest tak ogromny, że – jak się dowiadujemy z treści książki – boleść Maryi podzielona między stworzenia mogłaby im wszystkim odebrać życie. Katolicka tradycja dogmatyczna poświadcza,że Matka boża przy urodzeniu Syna bożego nie cierpiała bólów porodowych, a więc cierpienia Jej Serca w całości zostały ofiarowane za grzeszną ludzkość, której stała się duchową Matką. Podobnie jak cierpienia Chrystusa były spowodowane wyłącznie ludzkimi grzechami, tak też było i w przypadku cierpienia Maryi. obraz brzemiennej Niewiasty z apokalipsy cierpiącej bóle rodzenia (por. ap 12,2) wyraża tajemnicę Matki Kościoła, mistycznie rodzącej wierzących. Maryja cierpi wraz z Synem, aby powstało dzieło zbawienia, w którym ludzie będą mogli oczyszczać się z grzechów i wzrastać w łasce. Pojawia się tu łączność w postaci ceny odkupienia, czyli przelanej krwi Pańskiej, która jak całe ciało Jezusa pochodzi od Jego Matki. bez Maryi Jezus nie miałby rąk i nóg, które mogłyby być przebite gwoździami, oraz boku, który przeszyła włócznia, otwierając Jego Serce.

Oczywiście rola Maryi nie ogranicza się do dziewiczego zrodzenia Jego ciała, a została przyjęta przez Nią pełną zgodą umysłu i serca. Jej fiat wyraża się aż po krzyż, ponieważ aktyw- nie, choć duchowo, uczestniczy we wszystkim, co dzieje się podczas Męki i śmierci Syna. Mimo że Jej cierpienia związane ze śmiercią Chrystusa zostały całkowicie usunięte przez radość zmartwychwstania, to jednak tajemnica Matki bolesnej się nie wyczerpała, ponieważ pozostało współcierpienie z powodu ludzkości, która z wielkim trudem zdobywa owoce odkupienia. Maryja wchodzi w stan pośrednictwa między bogiem a ludźmi, które ratuje wiele dusz od piekła i przynosi wielką chwałę Bogu.

Ciekawym rozwinięciem i dopełnieniem roli Maryi jest ukazanie postaci św. Józefa jako cierpiącego i uczestniczącego przez to w dziele zbawienia. Józef znosi wszystkie przeciwności razem z Maryją. Jego niezwykłe milczenie oraz pokora stanowią wyjątkowy wkład cierpienia w historię zbawienia. Każdego dnia miał on przeżywać coś na kształt ogrójca, godząc się z przewyższającą wszelkie ludzkie pojmowanie wolą bożą w odniesieniu do dzieła zbawienia. Zagadnienie Matki bolesnej łączy się w naturalny sposób z kwestią współodkupienia, czyli prawdy teologicznej, choć do tej pory niezdogmatyzowanej, ale wynikającej ze szczególnego udziału Maryi w cierpieniach Jezusa. Pojęcie to może powodować pewne niezrozumienie jedyności pośrednictwa Jezusa do boga w dziele odkupienia. „Albowiem jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek, Chrystus Jezus, który wydał siebie samego na okup za wszystkich jako świadectwo we właściwym czasie” (1 tm 2,5–6). trzeba pamiętać jednak, że rola Matki Najświętszej nie istnieje obok i zamiast pośrednictwa Chrystusa, ale w nim, bo taka była wola boża. Nie mówi się o Niej jako o odkupicielce, ale o współodkupicielce, przy czym przedrostek współ- nie oznacza równorzędności z Chrystusem odkupicielem, ale drugorzędność i podporządkowanie Synowi. Z drugiej strony udział Maryi w odkupieniu jest osobowy, na zasadzie świadomej i pełnej współpracy Matki z Synem. to wyróżnia Ją spośród wszystkich proroków i patriarchów, którzy jedynie materialnie i w sposób odległy przyczynili się do zaistnienia tego dzieła. Współodkupienie jest wyrazem szczególnego postanowienia i mądrości bożej ze względu na harmonię i piękno odkupienia, ponieważ upadek dokonał się przez pierwszą parę, tak i odkupienie powinno zawierać zasługi nowej Ewy.

Autor uczynił sekwencję Stabat Mater kanwą rozważań nie tylko o Matce bolesnej, ale także o procesie duchowe- go wzrastania aż po mistykę zjednoczenia duszy z bogiem. Droga wzrostu wiedzie przez cierpienie, albo raczej – przez uczestnictwo w cierpieniach Chrystusa. Stanięcie razem z Maryją pod krzyżem otwiera nas na prawdy życia mistycznego. Cała Jej wielkość, którą chce również i nas obdarzyć, zawiera się w zjednoczeniu z boskim Synem aż po krzyż. Maryja stała pod krzyżem, czego zabrakło w przypadku wielu apostołów. Matka bolesna uczy ludzi wytrwania do końca. Chodzi więc o ideę stabilitas – tak bliską życiu mniszemu, a duchowo konieczną każdemu w procesie oczyszczenia. bóg ze swej strony prowadzi duszę przez stany opuszczenia,tzw. nocy ciemnych, aby tym większa była jej zasługa. odsłania się więc tajemnica cierpienia odkupieńczego i zadośćczyniącego, które człowiek może podjąć już tu na ziemi. Stopień heroiczny można w tym osiągnąć przez współcierpienie w ukryciu, nawet wręcz w ukryciu przed samym bogiem (oczywiście nie w sensie niepodlegania wszechwiedzy, ale wyłącznie z miłości bez oczekiwania nagrody), który można uzyskać wraz z Matką cierpiącą. W samej duszy tajemnica współcierpienia powoduje uniesienie jej do boga. Uczy się ona kochać Go Jego własną miłością według słów św. Pawła: „Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus” (Ga 2,20). Matka współcierpiąca wyznacza więc drogę doskonałości duchowej przez zranienie serca, a jego skutkiem – jeszcze większe rozpalenie miłością. W kolejnych rozdziałach książki czytamy o roli pokuty w procesie nawrócenia z grzechów i zjednoczenia duszy z Bogiem, o zranieniu miłością, darze łez św. Piotra i bardzo pięknej teologii oczu. Mamy do czynienia z czymś na wzór traktatu duchowego o roli oczu w historii zbawienia, począwszy od Adama i Ewy, a skończywszy na odkupieńczym charakterze łez Maryi oraz spojrzenia Chrystusa. Jest on bardzo aktualny ze względu na dominację w świecie współczesnym zmysłu wzroku i zagrożeń duchowych z tego wynikających. ludzie w swojej próżności chcą nie tylko patrzeć, ale chcą również, aby ich widziano.

Człowiek nieustannie kuszony przez patrzenie musi od- pokutować grzechy i ich zarzewie przez łzy. Grzech wszedł na świat przez wzrok, a wychodzi przez płacz, bo serce idzie za okiem. Duchowy płacz powoduje oczyszczenie serca, czyli sięgnięcie w głąb ludzkich pragnień i intencji oraz przemianę ich dzięki łasce bożej. Łzy skruchy są odtrutką na śmiercionośne pokusy. Św. Piotr po zdradzie Jezusa wybuchnął wielkim płaczem, który przybrał wręcz postać potoków łez, duchowego potopu Noego. Pociechę i siłę do pokuty znalazł u Matki bożej – stał się najsłynniejszym dzieckiem Jej łez. Chrystus przyszedł na świat, aby wzywać do pokuty. Na tym też polega rola i Jego Matki. ona nieustannie woła o pokutę, a zwłaszcza w ostatnich objawieniach, co wynika z roli współodkupicielki. Jakimś zewnętrznym wyrazem tej prawdy są cudowne figury i obrazy maryjne, które „płaczą” nieraz krwawymi łzami. Mater dolorosa staje się więc jakby zbiornikiem wody żywej, której łzy mają uderzać o skałę ludzkich serc.

W opisie duszy Matki bożej bolejącej pojawia się wiele elementów języka biblijnego, użytego dla ukazania duchowego charakteru dzieła współcierpienia, choć czasami zaskakującego. Cierpienie Maryi zostało określone jako czyśćcowe lub wręcz piekielne, ponieważ Jej dusza została pozbawiona obecności Syna bożego i w pewien sposób zstąpiła do Szeolu. Jest to konsekwencja bardzo oryginalnego, figuratywnego odczytania postaci i scen biblijnych. Klasycznym fragmentem przypisywanym tej tajemnicy są słowa Jeremiasza z lamentacji: „O wy wszyscy przechodzący tą drogą, uważcie i zobacz- cie, czy jest boleść podobna mojej?” (1,12). Z wieloma innymi sensami i porównaniami czytelnik może spotkać się jednak po raz pierwszy, co pobudza zainteresowanie i zachęca do pogłębionej medytacji nad niezwykłymi tajemnicami bo- lejącego Serca Maryi w Starym testamencie. Maryja jest jak Dawid pragnący umrzeć zamiast swego syna Absaloma (2 Sm 19,1), mówi o sobie: „boleści piekielne otoczyły mnie” (Ps 17,6); cierpienia Maryi są snopkiem mirry (Pnp 1,12), są jak krzak ognisty płonący, ale się niespalający (Wj 3,2); „Już w smutku zejdę za synem moim do Szeolu” (rdz 37,35). autor ponadto przyznaje, że wiele elementów swoich rozważań zawdzięcza lekturze biblii w tłumaczeniu św. Hieronima. Daje czytelnikowi zakosztować z tego źródła przez przytaczanie poszczególnych określeń oraz fragmentów, ponieważ tłumaczenia na języki narodowe nie zawsze oddają odcienie znaczeniowe Wulgaty odnośnie do passio Mariae. Wbrew pozorom nie utrudnia to lektury, ale wręcz przeciwnie: stanowi zachętę do samodzielnego odkrywania skarbów duchowych tekstów, które były w użyciu Kościoła Zachodniego praktycznie przez cały czas. lektura tekstu przypomina nieco uczestnictwo we Mszy świętej w tradycyjnej formie rytu rzymskiego, gdzie początkowa bariera gestów i języka liturgicznego okazuje się otwarciem skarbca niezwykłych myśli i natchnień.

Warto zwrócić uwagę na dzieła, z których autor czerpie in- spiracje. Głoszone tezy maryjne są bowiem solidnie osadzone źródłowo. Mamy tu do czynienia z nauką świętych i doktorów Kościoła Wschodu (Jan Klimak, Atanazy Syryjski) i Zachodu (augustyn, bonawentura), wielkich czcicieli Matki bożej (alfons liguori, leopold Mandic, ludwik Grignion de Mont- fort), Katechizmem Kościoła Katolickiego czy nauką soborów i papieży. Sama bibliografia może stać się programem nauki duchowej. bardzo cenne jest wydobycie dzieł teologów obec- nie zapomnianych: Giovanniego Scaramelliego i Matthiasa Scheebena, ponieważ tchną one oryginalną teologią oraz wielką duchową głębią. Jeszcze ciekawsze jest przywołanie postaci portugalskiego jezuity antoniego Vieiry i oparcie na jego kazaniach wielu wątków rozważań. Dobrze byłoby móc sięgnąć do jego dzieł w języku polskim.

Do treści tej książki trzeba wracać kilkukrotnie, niekoniecznie jako lectio continua. tajemnica bolejącego Serca Maryi rodzi w duszy pragnienie wody żywej i zachęca do wejścia na drogę współcierpienia. Poszczególne fragmenty nadają się na przedmiot wielu rozmyślań i ćwiczeń duchowych. Składają się wręcz na maryjny przewodnik po życiu wewnętrznym, który w dzisiejszym zamęcie jest bardzo potrzebny.

ks. dr Rafał Pokrywiński

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także