Wraz z otrzymaniem jedenastego medalu olimpijskiego po zwycięstwie w sobotniej sztafecie Amerykanka Allyson Felix stała się najbardziej utytułowaną kobietą w historii lekkoatletyki. Prześcignęła tym samym również lidera męskich konkurentów – Carla Lewisa.
Lekkoatletka założyła w tym roku fundację pomagającą kobietom sportu, które jednocześnie podejmują się roli matki. Działacze pro-life doceniają jej postawę, szczególnie w kontekście licznych przypadków dokonywania aborcji i presji, jaka panuje w tym zakresie wobec kobiet z branży sportowej.
Aborcyjna presja wobec kobiet w sporcie
Niedawno głośno było w Stanach Zjednoczonych na temat przypadku innej złotej medalistki olimpijskiej, Brianny McNeal, która podzieliła się z mediami historią własnej aborcji, dokonanej ze względu na karierę sportową. Kobieta wywołała oburzenie pro-aborcyjnych środowisk, wyrażając żal z powodu dokonania aborcji i krytykując nastroje panujące w sporcie.
„Jako mama i sportowiec znam z pierwszej ręki przeszkody, z jakimi borykają się kobiety w sporcie” – powiedziała Allyson Felix, która, poznawszy na własnej skórze trudności, jakie miała wychowując i karmiąc piersią dziecko, a jednocześnie przygotowując się do zawodów, postanowiła pomagać innym kobietom będącym w podobnej sytuacji.
Felix jest jedną z kilku kobiet, które mają odwagę iść na przekór pro-aborcyjnym nastrojom w swojej branży. Do przedstawicielek sportu, które pomagają kobietom opowiedzieć się za życiem i wybrać drogę macierzyństwa należy również Sanya Richards-Ross, która po dokonaniu aborcji, jak twierdzi, odnalazła w końcu łaskę Bożą i uzdrowienie po zabiciu własnego dziecka.
Czytaj też:
Kanada: Spada ilość aborcji. Zaniepokojony rząd zwiększa finansowanieCzytaj też:
Była dyrektorka kliniki Planned Parenthood walczy z aborcyjnym gigantem