Jaki: Tusk ze strachu działa jak Gomułka

Jaki: Tusk ze strachu działa jak Gomułka

Dodano: 
Europosłeł Patryk Jaki
Europosłeł Patryk Jaki Źródło: PAP / Piotr Polak
Kardynał Wyszyński organizował obchody Milenium Chrztu Polski, więc Gomułka – ze strachu przed tym, jak to urośnie – zrobił swoje, „konkurencyjne” obchody. I ten strach był realny – mówi europoseł PiS Patryk Jaki w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl.

DoRzeczy.pl: Jak pan ocenia odebranie przez sąd koncesji dla Telewizji Republika i wPolsce24?

Patryk Jaki: To jest typowe dla Tuska. Szczerze mówiąc, dziwi mnie, że niektórzy są tym zaskoczeni. Przecież Tusk robił dokładnie to samo, kiedy pierwszy raz był premierem. Przypomnę – „Rzeczpospolitą” przejmowano wtedy niemalże na śmietniku. Wysłał człowieka do Angeli Merkel, by wymienić naczelnego „Faktu”, bo za mało ich chwalił. Służby specjalne wchodziły do redakcji, zabierały laptopy dziennikarzom. Dla Tuska to nic nowego. On po prostu wprowadza wzorce bizantyjskie, a konkretniej – niemiecką kulturę polityczną. Każdy, kto zna niemiecki system medialny, wie, że tam media nie pełnią funkcji kontrolnej wobec władzy. Wręcz przeciwnie, są jej podporządkowane. Przecież w jednej z najgłośniejszych spraw medialnych w Niemczech zatajano informacje o gwałtach na kobietach, których sprawcami byli migranci. Polska zawsze była inna. I to warto przypominać – choćby teraz, gdy świętujemy tysiąclecie naszego królestwa. Już Bolesław Chrobry zdecydował, że Polska będzie inna niż kraje wcielane wówczas do Cesarstwa Niemieckiego, że będzie budowana na innych wartościach. I rzeczywiście – Polska była inna. Dzisiaj z kolei mamy pięćsetlecie hołdu pruskiego. I to nie jest tylko kartka z kalendarza czy arcydzieło Matejki w Krakowie. To był triumf polskiej kultury i wolności nad niemieckim zamordyzmem. I Rzeczpospolita zwyciężała nie tylko militarnie. Wygrywała też atrakcyjnością swojej kultury politycznej, która była najbardziej wolnościowa. W Polsce każdy mógł mówić, co chciał. Zagraniczni politycy, którzy tu przyjeżdżali i myśleli, że zobaczą dzikie pola, byli zdumieni poziomem debaty. Widzieli, jak szlachcic wstaje i otwarcie krytykuje króla. To było 500 lat temu! Ta historia ma wymiar polityczny. Ale warto zadać sobie pytanie – czym jest polityka? W najprostszej definicji to walka o dobro wspólne. Partie polityczne mają organizować społeczeństwo wokół wartości. A my jesteśmy obozem, który chce bronić historii, pokazywać, że III RP się myliła, narzucając pedagogikę wstydu. Wielu liderów III RP – co widać we wspomnieniach – obawiało się, że Polacy mogą wrócić mentalnie, tożsamościowo do czasów I Rzeczypospolitej. Tego się najbardziej bali i to zwalczali.

Dlaczego się tego bali?

Bo I Rzeczpospolita to była epoka polskiej potęgi. To był czas, kiedy polski szlachcic pisał, że nie ma nic wspanialszego niż być obywatelem wolnej Rzeczypospolitej. Do czasu powstania Stanów Zjednoczonych Polska była jedynym takim miejscem na świecie. I Ameryka, zresztą, budowała się na podobnych wartościach – dlatego działa do dziś i to działa bardzo dobrze.

A ma pan wrażenie, że Donald Tusk zapomniał o tej rocznicy? Dopiero po tym, jak wy – pan i wasze środowisko – ruszyliście z obchodami tysiąclecia koronacji, Wielkim Marszem, polonezem na ulicach Warszawy, nagle coś sobie przypomniał. Nawet komuniści pamiętali o Chrzcie Polski, a Donald Tusk i jego ludzie zapomnieli o koronacji?

Są już pewne przecieki medialne, że Tusk coś planuje. Ale robi to ze strachu. To dokładnie to samo, co Gomułka. Kardynał Wyszyński organizował obchody Milenium Chrztu Polski, więc Gomułka – ze strachu przed tym, jak to urośnie – zrobił swoje, „konkurencyjne” obchody. I ten strach był realny. Wystarczy zobaczyć zdjęcia z Jasnej Góry, milion ludzi, tysiące Polaków zebranych. To robi ogromne wrażenie. Myślę, że Tusk dziś boi się tego samego. Że ta idea rośnie, że coraz więcej Polaków nie chce zapominać o korzeniach. Chcą pokazywać młodszym pokoleniom dumę z naszego narodu. Chcą przypominać, czym jest Polonez i dlaczego to dziedzictwo nie tylko Polski, ale całej Europy. Oni więc coś tam próbują organizować. Ale nie zmienia to faktu, że główny ciężar tych obchodów spoczął na barkach Komitetu Społecznego. I wszystko odbywa się dzięki publicznym zbiórkom. Nie mamy pieniędzy. Przykre jest to, że Trzaskowski i Platforma wydali więcej na słynny miejski „kibel” niż na obchody tysiąclecia Królestwa Polskiego.

Czytaj też:
Bogucki: W równej walce Trzaskowski nie jest w stanie wygrać z Karolem Nawrockim
Czytaj też:
Hołownia pokrzyżuje plany Trzaskowskiemu. "Jadę do Końskich"


Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Wolność słowa ma wartość – także giełdową!
Czas na inwestycję mija 31 maja – kup akcje już dziś.
Szczegóły: platforma.dminc.pl


Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także