Przegląd religijny: „Nowe moce antychrysta”
Artykuł sponsorowany

Przegląd religijny: „Nowe moce antychrysta”

Dodano: 
Nowe moce antychrysta
Nowe moce antychrysta

Przegląd książek religijnych DoRzeczy.pl || Książka ta jest pomyślana jako przegląd czy panorama kryzysu, który dotyka Kościół katolicki i całą cywilizację dawnego Zachodu. W chaosie codziennych informacji o przejawach postępującej degeneracji moralnej i doktrynalnej łatwo zagubić nić, która spaja cały proces rewolucyjny. Jest nią duchowa moc Antychrysta. Diabeł wszelkimi dostępnymi mu środkami stara się zniszczyć Boży porządek. Zepsucie sięgnęło już takiego poziomu, że często nawet my, katolicy, zaczynamy gubić się we mgle niejasności i nie wiemy, co jest prawdą, a co fałszem.
Paweł Chmielewski

Lawendowe kliki w Kościele

[…] całkowicie nierozwiązany pozostał inny problem: homoseksualizmu. Katolickich duchownych plaga ta dopadała w historii niejednokrotnie; świadectwem tego jest choćby Liber Gomorrhianus św. Piotra Damianiego z połowy XI wieku; ten benedyktyński mnich i Doktor Kościoła piętnował w traktacie rozmaite grzechy seksualne kleru, w tym zwłaszcza kontakty intymne między duchownymi. [Po polsku rzecz ukazała się z ciekawymi wstępami prof. Roberta de Matteiego oraz ks. prof. Roberta Skrzypczaka: Św. Piotr Damiani, Księga Gomory, Wydawnictwo AA, Kraków 2022]. Można przypuszczać, że współcześnie sytuacja jest co najmniej tak samo zła, jeżeli jeszcze nie gorsza. Nie mamy żadnych w pełni wiarygodnych danych dotyczących odsetka homoseksualnych księży; w Stanach Zjednoczonych w zależności od badania mówi się wszakże o odsetku od kilkunastu do nawet kilkudziesięciu procent. Jeżeli przyjęlibyśmy, że chodzi o kilkanaście procent, to tak czy inaczej mielibyśmy wśród katolickiego duchowieństwa ogromną nadreprezentację homoseksualistów. Wiąże się to z ogromnymi problemami, od faktu zawiązywania w Kościele nieformalnych klik wzajemnego wsparcia aż po poważne trudności teologiczne. Przykładowo: kapłan homoseksualista nie może de facto przeżywać swojego kapłaństwa zgodnie z powołaniem. W jego przypadku celibat nie ma żadnego sensu: bezżenność nie oznacza przecież li tylko powstrzymywania się od kontaktów intymnych, ale rezygnację z założenia rodziny. W przypadku homoseksualisty o założeniu rodziny nie ma mowy (wyjąwszy deformacje rodziny w duchu ideologii gender). W tym sensie kapłan-homoseksualista przypomina raczej „singla”, nawet jeżeli żyje w czystości. W związku z ilością informacji o skandalach homoseksualnych w seminariach życie w czystości nie wydaje się zresztą zbyt oczywistym wyborem dla kapłanów o takich skłonnościach, choć tu łatwo o uogólnienia lub pospieszne sądy. W każdym razie, homoseksualizm kapłanów wiąże się ściśle z odrzuceniem konstytutywnego elementu tożsamości kapłańskiej tak, jak rozumie ją Kościół katolicki. Dla „odzyskania” kapłaństwa i jego pełnego blasku konieczne jest rozwiązanie wyzwania, jakie stwarza homoseksualizm znacznej części kleru. Niestety, nie widać dziś nikogo, kto chciałby się z tym wyzwaniem zmierzyć: nawet jeżeli papieże, tak jak Benedykt XVI i Franciszek, publikują dokumenty zabraniające wyświęcania homoseksualistów, to w praktyce nierzadko zakazy te są ignorowane – w niektórych krajach skrycie (jak Polska), w innych całkowicie jawnie (jak Niemcy). Potrzebna jest tymczasem odwaga i zdecydowanie, bo problem jest wielkiej wagi: dotyczy zarówno tożsamości kapłaństwa, jak i w ogóle przyszłości tego powołania. Trudno oczekiwać, by w seminariach mogli funkcjonować zdrowi klerycy, jeżeli działają tam „lawendowe” kliki. Niezwykle poważnym przykładem homoseksualnej choroby duchowieństwa jest Irlandia: w kraju tym zamknięto prawie wszystkie seminaria, w dużej mierze z powodu obecności grup homoseksualnych. Arcybiskup Dublina Diarmuid Martin zdecydował na przykład, w 2016 roku, że lepiej będzie wysyłać seminarzystów do Kolegium Irlandzkiego w Rzymie niż do Koledżu św. Patryka, czyli seminarium w Maynooth, a to właśnie ze względu na rozpowszechniony w tej placówce problem homoseksualizmu. W Stanach Zjednoczonych w roku 2021 zamknięto polonijne seminarium Orchard Lake Schools w stanie Michigan. Tłem sprawy jest proces wytoczony rektorowi ks. Mirosławowi Królowi, który jest oskarżany o molestowanie seksualne podwładnych. Według krytyków ks. Króla, seminarium Orchard Lake Schools stało się wręcz miejscem, do którego celowo wysyłano z Polski kleryków o skłonnościach homoseksualnych. Sprawa jest w toku, ale pikanterii dodaje fakt bliskiej znajomości ks. Mirosława Króla z kardynałem Stanisławem Dziwiszem, tak czy inaczej oskarżanym przez liberalne media o inne skandale, jak choćby o to, że miał wspierać karierę byłego kardynała Theodore’a McCarricka czy wypierać się, wbrew faktom, znajomości z księdzem oskarżanym o wielokrotne kontakty seksualne z nastolatkiem. W Polsce również doszło do zamknięcia seminarium w Kaliszu, prawdopodobnie na tle homoseksualnym: Stolica Apostolska nie podała wprawdzie przyczyny swojej decyzji, ale wiadomo, że w placówce dochodziło do skandali. W 2018 roku ówczesny rektor seminarium ks. dr Piotr Górski złożył do nuncjatury skargę na bp. Edwarda Janiaka za to, że w seminarium tolerowano między innymi homoseksualizm. Ks. prof. Andrzej Kobyliński, znawca tematu lawendowej mafii, wskazywał, że ewidentnym tłem decyzji o zamknięciu kaliskiego seminarium był właśnie ten problem. W 2004 roku wybuchł z kolei skandal związany z seminarium w St. Pölten w Austrii; na komputerze w seminarium znaleziono dziesiątki tysięcy plików z pornografią, w tym z brutalną pornografią dziecięcą. Miał je ściągnąć seminarzysta z Polski. Do sieci wypłynęły też fotografie, na których uwieczniono w niedwuznacznych pozach rektora i wicerektora placówki. Rektor kładł rękę na genitaliach jednego z kleryków, a wicerektor całował się z innym pod gałązką jemioły. Sprawa była szokująca również dlatego, że ordynariuszem St. Pölten był wówczas bp Kurt Krenn, znany z obrony katolickiej ortodoksji, między innymi w obszarze nauczania moralnego. Podobne przypadki jak te z Kalisza, Maynooth czy St. Pölten można byłoby wymieniać niestety jeszcze bardzo długo; nie omijały w nie tak dawnych latach ani innych diecezji w Polsce, ani w innych krajach Europy czy obu Ameryk. W takim klimacie normalna formacja kapłańska jest po prostu niemożliwa, a ci, którzy ostatecznie otrzymują święcenia, nie będą nigdy w stanie sprostać nie tylko ideałowi kapłaństwa, ale nie osiągną nawet przeciętnego poziomu, realizując posługę pod wieloma względami ułomnie. Problem „lawendowej” mafii ma też inny wymiar: może prowokować szantażowanie Kościoła. W 2021 roku portal „The Pillar” sugerował, że służby rożnych państw – w tym być może komunistycznych Chin – uzyskały dostęp do danych z gejowskiej aplikacji Grindr, której chętnie używają homoseksualni księża między innymi w Stanach Zjednoczonych. Portal ujawnił też, że z aplikacji korzystał sekretarz generalny Konferencji Episkopatu USA, Jeffrey Burrill; po publikacji tej wiadomości ks. Burrill zrezygnował z funkcji. Przy okazji sprawy Theodore’a McCarricka, byłego kardynała, który przez całe dziesięciolecia utrzymywał stosunki intymne z klerykami, pojawiły się informacje, zgodnie z którymi mógł być wykorzystywany przez wywiady zarówno USA, jak i Rosji – służby z wielką łatwością mogły go szantażować.

Źródło: Wydawnictwo AA
Czytaj także