Nie podejrzewam również, żeby czytający te słowa interesowali się obsadą ważnych stanowisk w biznesie fashion. Większości ludzi kompletnie nie interesuje, czy dyrektorem artystycznym marki Z jest pan X czy pan Y. Ale kiedyś, gdy moda składała się z kilkudziesięciu ważnych kreatorów, a zwykły człowiek szył ubrania u lokalnego krawca, było inaczej. Nawet ci, którzy nigdy nie nosili drogich ubrań, wiedzieli, że Christian Dior, Yves Saint Laurent, Gabrielle Chanel to słynni projektanci mody. Ale potem to się zaczęło zmieniać. Ważni kreatorzy umarli, pozostały marka i nazwa. A marka, jak wiadomo, przedstawia sobą sporą wartość, tylko należy wiedzieć, jaką nową treścią należy ją wypełnić. W języku biznesu mody oznacza to, że z marką można zrobić, co się chce.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.