Polska, wieczny trendsetter
  • Rafał A. ZiemkiewiczAutor:Rafał A. Ziemkiewicz

Polska, wieczny trendsetter

Dodano: 
Mateusz Morawiecki, premier
Mateusz Morawiecki, premier Źródło:Krystian Maj/KPRM
„Wielu z was zginie, ale jest to ofiara, którą gotów jestem ponieść” – zwracał się do swych rycerzy jeden z bohaterów „Shreka”. Mogłyby te słowa służyć za motto spotkania władców świata w Glasgow na tzw. szczycie klimatycznym COP 26. Żadna walka nie obywa się bez ofiar, a już walka z „katastrofą klimatyczną” - zwłaszcza. Cała gra toczy się o to, jak te ofiary zmusić, żeby się z przeznaczonym im losem pogodziły.

I tu delegacja Polski mogła zaproponować coś, co by ją ustawiło w centrum uwagi zebranych w Glasgow możnych tego świata i przysporzyło jej moresu.

Oczywiście, nie wiemy, co tam naprawdę mówiono – naprawdę, to znaczy w rozmowach prowadzonych na poważnie, a nie na panelach, podczas których czcigodny strzec i wieczna nastolatka wygłaszali tyleż strzeliste i histeryczne, co intelektualnie jałowe apele o „ratowanie planety”. Na tyle jałowe i powtarzane do znudzenia, że uwaga mediów skupiła się na hipokryzji magnatów, którzy na festiwal opowieści o tym jak zła jest emisja dwutlenku węgla zlecieli się flotą 400 prywatnych odrzutowców, w kilka dni produkując tylko w ten jeden sposób tyle tego gazu, co liczące sobie 1600 statystycznych obywateli Wielkiej Brytanii miasteczko. A przecież miary klimatycznego cyrku dopełniła jeszcze flota elektrycznych limuzyn do wożenia ważnych gości. Pomijając już, że najważniejsi z nich i tak woleli swoje, bynajmniej nie elektryczne auta – sam Joe Biden zajechał do Glasgow w 85 do wozów – do owych specjalnie na szczyt COP 26 nabytych autek, po 100 tysięcy funtów za sztukę, nie dokupiono ładowarek, więc ładowano je przy użyciu agregatów napędzanych ropą. Trudno o lepszy symbol „ratowania planety” niż ten smakowity bareizm.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także