Należy prowadzić ją długo i cierpliwie, mnożąc straty wroga i nie zważając na własne. Jeśli, uczył, za każdych naszych dziesięciu czy choćby i dwudziestu zabitych my zabijemy jednego Amerykanina, to w końcu Ameryka pierwsza padnie na kolana, nie my. Jak wiedzą wszyscy, w Wietnamie ta formuła sprawdziła się doskonale. W ciągu kilkunastoletniej wojny zginęło w sumie mniej Amerykanów, niż zmarło wskutek powikłań po kowidzie w ciągu pierwszych paru miesięcy niedawnej epidemii, natomiast Wietnamczycy zostali zdziesiątkowani a komunistyczne państwo zmiażdżone. I co? Amerykanie w końcu zmuszeni zostali przez własną opinie publiczną do rejterady, przez długie lata, do czasu niedawnej ucieczki z Kabulu, uznawanej za najbardziej upokarzającą w ich dziejach.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.