Głupio mi występować w obronie takich osobników jak Palikot, Wojewódzki czy Lis, ale co robić: tym razem aktywista służy szubrawej sprawie.
Nie chodzi o sam fakt pisania donosów, choć jest to u nas zawsze odbierane, w przeciwieństwie do Zachodu, jako rzecz moralnie dwuznaczna – nie może być inaczej w kraju, gdzie prawo przez dziesięciolecia było narzędziem opresji ze strony okupantów, i w zasadzie nadal tak jest, tyle tylko, że okupantów zewnętrznych zastąpiła rodzinna warstwa partyjno-urzędniczych pasożytów. Istotą sprawy jest to, że ustawa, której surowego egzekwowania domaga się Śpiewak, jest w samym założeniu głupia i przeciwskuteczna, więc z jej egzekwowania jest więcej szkody, niż pożytku.
Aktywista nie próbuje nawet ukryć emocji, którymi się kieruje: jego żywiołowa argumentacja sprowadza się, mówiąc najkrócej, do uwypuklania zła powodowanego przez alkoholizm. To bardzo typowe dla ludzi jego pokroju.
Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Wolność słowa ma wartość – także giełdową!
Czas na inwestycję mija 31 maja – kup akcje już dziś.
Szczegóły:
dorzeczy.pl/gielda
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.