Według informacji włoskiego dziennika „La Stampa” w ubiegłym tygodniu, w nocy z poniedziałku na wtorek, Putin przeszedł poważną operację. Jego chorobie towarzyszą jakoby „urazy, drżenia oraz bladość”. Prawdopodobnie chodzi o nowotwór. Stan zdrowia rosyjskiego dyktatora jest owiany tajemnicą – stąd operację przeprowadzono pod osłoną nocy. Aby ukryć nieobecność prezydenta, służby specjalne przygotowały nagrania wideo, przedstawiające całego i zdrowego Putina jakoby w czasie rzeczywistym, a także sobowtóra, który miałby w razie potrzeby zastępować go przez okres do 10 dni. W momencie ukazania się tego numeru „Do Rzeczy” władca Kremla powinien już znać diagnozę. Oczywiście według włoskiego dziennika, który powołuje się na swoje – anonimowe, rzecz jasna – źródła w rosyjskich służbach specjalnych. Jednoznacznych dowodów na prawdziwość tych rewelacji brak.
Putin nie miał za bardzo czym się pochwalić podczas przemówienia 9 maja. Bardziej więc od tego, co powiedział, uwagę mediów przykuło to, jak wyglądał. Wydawał się kuleć, siedział przykryty kocem, choć towarzyszący mu weterani nie byli niczym przykryci, a temperatura w Moskwie tego dnia wynosiła 9 st. C. Kilka dni wcześniej, podczas spotkania z ministrem obrony Siergiejem Szojgu, kurczowo trzymał się stołu prawą ręką tak, jakby chciał ukryć jej drżenie. To miałby być dowód, że Putin cierpi na parkinsona. Wyraźnie opuchnięta twarz prawdopodobnie nie jest efektem botoksu, jak powszechnie uważano, tylko skutkiem zażywania sterydów – być może w ramach leczenia choroby onkologicznej.
Czekając na śmierć dyktatora
„Absolutnie potwierdzam, że on [Putin] jest w niezbyt dobrym psychiczno-emocjonalnym i fizjologicznym stanie. Jest bardzo chory. Cierpi jednocześnie na kilka chorób, a jedną z nich jest rak” – powiedział w rozmowie z telewizją Sky News gen. Kyryło Budanow, szef ukraińskiego wywiadu wojskowego.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.