W ubiegłym tygodniu były prezydent Ukrainy Petro Poroszenko miał być gościem Zgromadzenia Parlamentarnego NATO w Wilnie. Nie został jednak wypuszczony z kraju. Oficjalnie – z powodu braku odpowiednich dokumentów. On sam twierdzi, że pogranicznicy działali na polityczne zamówienie biura urzędującego prezydenta. Poroszenko zwrócił się osobiście do samego Zełenskiego i w końcu dostał zgodę na wyjazd – tym razem na szczyt Europejskiej Partii Ludowej.
Były prezydent Ukrainy jest dziś wciąż najgroźniejszym rywalem politycznym swojego następcy. Liderem najsilniejszej partii opozycyjnej – Europejskiej Solidarności. W grudniu zeszłego roku został oskarżony o zdradę stanu i wspieranie terroryzmu. W latach 2014–2015 miał w porozumieniu z przyjacielem Putina, wpływowym prorosyjskim politykiem Wiktorem Medwedczukiem, kupować antracyt z kopalni z terenów kontrolowanych przez prorosyjskich separatystów, finansując w ten sposób podległe Moskwie parapaństwa.
Sąd zatrzymał na pewien czas paszport Poroszenki i zajął jego majątek. Po inwazji lider opozycji wziął do ręki karabin i założył oddział obrony terytorialnej. Wszedł też w skład nieformalnej wojennej koalicji parlamentarnej, ponad partyjnymi podziałami uchwalającej najważniejsze ustawy. Gdy już jednak bezpośrednie zagrożenie stolicy minęło, przeciwnicy znów stanęli w szranki. W kwietniu Rada Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony wyłączyła nadawanie trzech przychylnych Poroszence kanałów telewizyjnych, które po 24 lutego unikały, co prawda, jawnej krytyki Zełenskiego, ale nie prezentowały przekazu identycznego z tym oficjalnym. Cenzura w warunkach wojennych wydaje się jednak zrozumiałą praktyką.
Lidera opozycji obciążają zeznania zatrzymanego przez SBU Medwedczuka. „Poroszenko zwrócił się do mnie z prośbą dotyczącą tego, jak można organizować dostawy węgla na Ukrainę z terytoriów […] DRL i ŁRL [tzw. Donieckiej i Ługańskiej Republik Ludowych – przy. red.]. Prośba polegała na tym, że jest konieczność pomówić z prezydentem Federacji Rosyjskiej, aby on wpłynął na możliwość takich dostaw” – powiedział Medwedczuk. Deputowana do Rady Najwyższej z ES Sofija Fedyna, komentując zeznania, stwierdziła, że afera wokół Poroszenki ma odwrócić uwagę od wzrostu cen paliwa i kursu dolara, tragedii Azowstali, a także sprawić, że Ukraińcy zapomną o niepowodzeniach na froncie czy o tym, że obecna władza nie przygotowała kraju do odparcia inwazji. Ten ostatni zarzut pojawia się dość często.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.