Francuski prezydent potwierdził swoje plany co do reformy Unii Europejskiej zastrzegając, że nie chce Europy, która "funkcjonuje jak maszyna". Według niego coraz bardziej zbiurokratyzowana Europa "nie tłumaczy obywatelom, dokąd ich prowadzi". "Uskrzydla mnie myśl, by powrócić do korzeni: Europa powstała w ramach obietnicy pokoju, postępu i dobrobytu. Dziś potrzebna jest wizja, by odnowić te obietnicę" – powiedział Macron. Aby "dotrzymać tej obietnicy", prezydent Francji zapowiada rozpoczęcie "procesu demokratycznych konwentów", które pozwolą zbudować "Europę, która chroni w obliczu globalizacji i która przygotowuje nowy model społeczeństwa i wzrostu gospodarczego". W tym celu - zaznacza Macron – "trzeba będzie w pewnej chwili zmienić traktaty".
Do kwestii "Europy, która chroni", powraca w dalszej części wywiadu, którego udzielił największemu francuskiemu dziennikowi "Ouest France" oraz gazetom niemieckim, odpowiadając na pytanie o dyrektywę o pracownikach delegowanych. "Jej zmiana odpowiada wymogom ambicji" –stwierdził Macron dodając, że latem będzie rozmawiać w tej sprawie z partnerami Francji. Proponowane przez Paryż zmiany tej dyrektywy uznane zostały za niemożliwe do przyjęcia m.in. przez Polskę i Hiszpanię. Zdaniem francuskiego prezydenta wynika to "z niezrozumienia". Macron stwierdził, że "w tej bitwie Niemcy są po stronie" Francji.
A co z kolejną falą migrantów zmierzającą do Europy? Przyznając, że większość migrantów to uciekinierzy ekonomiczni, a nie ofiary wojny, prezydent Francji przypomniał, że obowiązkiem jego kraju i Europy "jest przyjęcie uchodźców politycznych". Ale "ci, którzy nie mają nic wspólnego z azylem politycznym", mają być odsyłani do swych krajów" – zastrzegł.