Objęcie opieką takich osób miałoby być realizowane przy jednoczesnym stałym potwierdzaniu „dobroci ludzkiego stworzenia” jako mężczyzny i kobiety. Od wczoraj 65-letni abp Christopher Coyne jest metropolitą Hartford w stanie Connecticut.
Niedawno w Connecticut Public Radio abp Coyne argumentował przeciwko podstawowemu twierdzeniu ideologii gender, które głosi, że mężczyźni i kobiety, którzy „identyfikują się” jako płeć przeciwna, powinni być traktowani jako tacy. „Biologia jest biologią. Jesteś albo XX, albo XY. To fakt naukowy. Nie da się tego faktu obalić” – tłumaczył hierarcha. Dodał jednak, że debata na temat LGBT doprowadziła go do „zrozumienia i troski”, w tym w odniesieniu do osób identyfikujących się jako transseksualne.
Pierwszy krok do akceptacji?
Dlatego w rozmowie z agencją CNA hierarcha zapewnił, że nie będzie kwestionował samoidentyfikacji transseksualnego mężczyzny lub transseksualnej kobiety, kiedy będą się przedstawiać jako osoby płci przeciwnej. „Nic mnie nie kosztuje akceptowanie ich takimi, jak się przedstawiają, jako brat, siostra, czy jakakolwiek płeć kulturowa, o którą mnie proszą, żebym do nich odnosił. Jeśli ktoś chce, aby zwracano się do niego takim imieniem lub takim zaimkiem, nic mnie nie kosztuje powiedzenie «OK», a następnie rozpoczęcie komunikacji z tą osobą” – powiedział abp Coyne, dodając że inaczej mógłby stracić „szansę na głębsze wprowadzenie tej osoby do Kościoła”. Ale – zaznaczył – nie oznacza to „akceptacji tego, co proponują” te osoby. „Oznacza to po prostu, że akceptuję to, że mi się przedstawiają jako brat lub siostra” – wskazał hierarcha.
Abp Coyne, który wcześniej opowiadał się za święceniem kobiet-diakonis, podkreślił, że w przypadku posługi duszpasterskiej osobom transseksualnym „oczywiście należy wyraźnie wytyczyć granicę” w takich sprawach jak święcenia. „Linia ta musi być wyraźnie wytyczona ze względu na biologię” – uważa nowy metropolita Hartfordu, dodając, że „zostaliśmy stworzeni na obraz Boga”, który „stworzył nas biologicznie jako mężczyznę i kobietę”. Jest to „dobra rzecz” i „coś, co powinniśmy zaakceptować”. Zaznaczył, że Kościół „nieustannie potwierdza dobroć ludzkiego stworzenia oraz naszych ciał jako mężczyzny i kobiety”. Wskazał, że nie musi to „być w konflikcie z naszą płcią kulturową lub postrzegane jako błąd”. „To jest dane. To piękna rzecz” – stwierdził abp Coyne, wyjaśniając, że jest to przejaw „łaski Bożej już działającej w tej osobie na mocy stworzenia”.
Czytaj też:
Sekta, która odbiera dzieci rodzicom. Jak teoria queer opanowała USACzytaj też:
Ulicami Poznania przeszedł pierwszy "Trans Pride" w Polsce