Na początku lutego br. wojsko Stanów Zjednoczonych zestrzeliło nad Atlantykiem chiński balon szpiegowski, który wcześniej przez prawie tydzień był śledzony przez amerykańskie służby.
Po tym, jak prezydent Joe Biden zatwierdził wojskowy plan zestrzelenia balonu, rząd nakazał wstrzymanie lotów wokół wybrzeża Karoliny Południowej z powodu "działań na rzecz bezpieczeństwa narodowego".
Wcześniej Biden powiedział, że Stany Zjednoczone "zajmą się" balonem, ale nie rozwinął tego. Zapytany przez dziennikarzy, czy balon zostanie zestrzelony, prezydent USA nie zareagował.
W ramach przygotowań do operacji Federalna Administracja Lotnictwa (FAA) tymczasowo zamknęła przestrzeń powietrzną nad wschodnim wybrzeżem USA, w tym lotniska w Charleston i Myrtle Beach w Karolinie Południowej oraz Wilmington w Karolinie Północnej. FAA przekierowała ruch lotniczy z tego obszaru i ostrzegła przed opóźnieniami wynikającymi z ograniczeń lotów.
Chiny: To balon meteorologiczny, zabłądził
Chiny wyraziły ubolewanie, że "sterowiec" używany do cywilnych celów meteorologicznych i naukowych "zabłądził" w przestrzeni powietrznej USA.
Chińskie MSZ oświadczyło, że przelot balonu nad Stanami Zjednoczonymi był "wypadkiem siły wyższej" i oskarżyło polityków i media w USA o wykorzystywanie sytuacji do zdyskredytowania Pekinu.
Cała sprawa doprowadziła do skandalu dyplomatycznego i skłoniła sekretarza stanu USA Anthony'ego Blinkena do przełożenia wizyty w Chinach.
Teraz rzecznik Pentagonu gen. Patrick Ryder przyznał, że chiński balon, który został zestrzelony przez dwa amerykańskie myśliwce F-22, "nie gromadził danych", gdy leciał nad USA. Komunikat Departamentu Obrony stawia pod znakiem zapytania wcześniejsze oskarżenia o szpiegostwo, które Waszyngton kierował pod adresem Pekinu.