Rosyjskie służby specjalne szpiegują władze Mołdawii za pomocą specjalistycznego sprzętu, który jest zainstalowany na dachu rosyjskiej ambasady w Kiszyniowie. Sprawę opisuje rosyjski opozycyjny projekt "The Insider" na podstawie wyników dziennikarskiego śledztwa przeprowadzonego wspólnie z Jurnal TV.
"Na dachu ambasady rosyjskiej w Kiszyniowie z roku na rok przybywa «talerzy» i urządzeń transmisyjnych, stale pojawiają się jakieś tajemnicze osoby. Ruch na dachu jest szczególnie częsty przed wyborami prezydenckimi i parlamentarnymi czy wizytami zagranicznych delegacji w Mołdawii” – czytamy w artykule.
Dziennikarskie śledztwo
W trakcie śledztwa dziennikarzom udało się rozpoznać kilka osób, które regularnie pojawiają się na dachu rosyjskiej ambasady. Okazało się, że byli to tajni oficerowie łączności z Zarządu Głównego Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej (lepiej znanego jako GRU) i Służby Wywiadu Zagranicznego Rosji. "The Insider" twierdzi, że są blisko powiązani z grupami hakerskimi, które w przeszłości włamywały się do skrzynek mailowych Angeli Merkel, Emmanuela Macrona i Hillary Clinton.
Lokalni dziennikarze mołdawscy już dawno zauważyli, że gdy tylko z Moskwy do Mołdawii przybywa kolejna partia "turystów”, na dachu ambasady rosyjskiej od razu zaczyna się zamieszanie z antenami transmisyjnymi. W sumie zainstalowano tam co najmniej 28 takich anten, "szpilek” i innego sprzętu nadawczego lub odbiorczego. Co więcej, ambasada w Mołdawii jest najmocniej "obsadzona" tego rodzaju sprzętem spośród wszystkich rosyjskich ambasad na świecie. Nawet ambasada Rosji w Belgii – kraju, w którym znajdują się siedziby UE i NATO – miała zaledwie 17 anten.
Co mogą Rosjanie?
Jak uważają eksperci, za pomocą sprzętu, który Rosjanie umieścili na dachu swojej ambasady w Kiszyniowie, można utrzymywać łączność satelitarną, określać położenie statków, samolotów i pocisków kierowanych, przechwytywać sygnały telefonii satelitarnej, krótkofalówki lokalnej policji, kontrolerów ruchu lotniczego itp. To wyposażenie pozwala również na utrzymywanie bezpośredniego kontaktu ze statkami Floty Czarnomorskiej na morzu oraz ze szpiegami na ziemi.
Przykładem udanej operacji tego gniazda szpiegowskiego jest zakrojony na szeroką skalę atak hakerski na zasoby internetowe Administracji Prezydenta Mołdawii, rządu, Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz Służby Informatyki i Bezpieczeństwa Cybernetycznego (STISC), do którego doszło w czerwcu. W tym czasie skradziono prawie całą zamkniętą korespondencję wysokich rangą mołdawskich urzędników, niektórych organów ścigania i inne ważne informacje.
Czytaj też:
Mołdawia: Delegalizacja partii uznawanej za prorosyjskąCzytaj też:
Rosja grozi Mołdawii? Niepokojące słowa Pieskowa