Włosi odebrali im imiona i nadali nowe. Święty wielbiący wszystkie boże stworzenia naprawdę nazywał się Giovanni Bernardone. Przezwisko Francesco, czyli Francuzik, zawdzięczał pochodzącej z Prowansji matce, która nauczyła go pieśni z ojczystych stron. Z kolei Pietro Vannucci przyszedł na świat w miasteczku Castel della Pieve, lecz mając lat 20, przeniósł się do Perugii. Gdy sława malarza przekroczyła granice Umbrii, nikt już nie mówił o nim inaczej niż „Perugino”.
Papiści kontratakują
„Stań twarzą w twarz z jedną z najbardziej inspirujących i szanowanych postaci w historii” – zachęcają kuratorzy wystawy poświęconej życiu i dziedzictwu św. Franciszka z Asyżu. Nie zorganizowało jej żadne włoskie muzeum, lecz londyńska National Gallery. Można powiedzieć, że proces oswajania Brytyjczyków z katolicyzmem postępuje. Jeszcze w XIX w. na ulicach stolicy Zjednoczonego Królestwa palono publicznie podobizny biskupa Rzymu, politycy zaś budowali swoje kariery na (deklarowanej) niechęci do „papizmu”. Masowy napływ imigrantów z Irlandii, a potem z Polski, zrobił jednak swoje. Kamieniem milowym była konwersja byłego premiera Tony’ego Blaira.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.