Rodzice 20-miesięcznego Alfiego Evansa są załamani, ale wciąż walczą o życie swojego dziecka przez sądem. Proces w sprawie prawa 21-letniego Toma Evansa i 20-letnie Kate James do podtrzymywania ich syna przy życiu trwa przed sądem rodzinnym w Liverpoolu. Przesłuchania będą kontynuowane w najbliższych dniach, ale na razie szanse na pozytywną dla rodziców dziecka decyzję zdają się niewielkie.
Bez nadziei na wyzdrowienie
Alfie Evans znajduje się obecnie w Alder Hey Children's Hospital w Liverpoolu. – Jednym z problemów w tej sprawie jest to, że kiedy rodzice patrzą na niego, to pomijając całą aparaturę pomagającą mu oddychać i jeść, jest słodkim, pięknym i normalnie wyglądającym dzieckiem – mówił w sądzie przedstawiciel szpitala.
Ale sytuacja 20-miesięcznego chłopca nie jest normalna, ani stabilna. Dziecko nie może samodzielnie oddychać, nie jest w stanie jeść, a lekarze jego stan oceniają jako głęboką śpiączkę, w której chłopiec prawdopodobnie nic nie czuje i nie ma z nim kontaktu. Przedstawiciele szpital gdzie znajduje się chłopiec, określają jego stan jako wegetatywny i nie dają mu szans na poprawę.
Chociaż lekarze chociaż nie umieją dokładnie zdiagnozować co dolega chłopcu, są zdania, że w wyniku wielu zaburzeń neurologicznych, jego mózg został poważnie uszkodzony. Z tego powodu władze szpitala zwróciły się do sądu z prośba o odebranie rodzicom prawa do decydowania o losie chłopca, aby lekarze mogli odłączyć chłopca od aparatury podtrzymującej życie. Dla 20-miesięcznego Alfiego Evansa oznacza to śmierć w ciągu kilku minut, gdyż dziecko nie jest w stanie samodzielnie oddychać.
Gdzie jest życie, jest nadzieja
Podobnie jak ubiegłoroczna sprawa 11-miesięcznego Charliego Garda, tak również historia Alfiego Evansa podzieliła brytyjskiego społeczeństwo. Pod szpitalem, gdzie jeszcze wciąż znajduje się chłopiec, oraz sądem, gdzie trwa proces w sprawie Alfiego Evansa i praw jego rodziców, protestują obrońcy życia. "Armia Alfiego" – jak nazywają siebie działacze pro-life, mają na transparentach hasła "Gdzie jest życie, tam jest nadzieja" czy po prostu "Uratujmy Alfiego Evansa".
W mediach społecznościowych pojawiają się cały czas informacje o stanie chłopca oraz postępach w procesie. Rodzice dziecka chcą przetransportować je do szpitala w Rzymie, gdzie jego terapia mogłaby być kontynuowana. Lekarze w Alder Hey Children's Hospital nie chcą się na to jednak zgodzić, ponieważ uznają, że nie leży to w "najlepszym interesie dziecka".
Apelują też o jak najszybsze odłączenie dziecka od aparatury ponieważ jak stwierdził przedstawiciel szpitala, zespół zajmujący się chłopcem stwierdził, że podtrzymywanie dziecka przy życiu nie ma sensu ze względu na brak perspektyw na wyzdrowienie.
Proces będzie kontynuowany w najbliższych dniach.