Amerykańscy śledczy odzyskali czarną skrzynkę ze statku towarowego, który rozbił się o most w Baltimore. Specjalny zespół ma zbadać pozostałości mostu Francisa Scotta Keya, aby ustalić, w jaki sposób i dlaczego kontenerowiec uderzył we wtorek w filar o rozpiętości 2,6 km.
Trwa śledztwo
– Śledczy z Krajowej Rady Bezpieczeństwa Transportu USA odzyskali rejestrator danych po wejściu na statek we wtorek późnym wieczorem – powiedziała szefowa rady Jennifer Homendy. Dodała, że trwają przesłuchania załogi statku.
Katastrofa wymusiła zamknięcie na czas nieokreślony portu w Baltimore, jednego z najbardziej ruchliwych na wschodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych. We wtorek ratownicy wyciągnęli z wody dwóch żywych robotników budowlanych. Konsulat Meksyku w Waszyngtonie podał, że wśród sześciu osób, co do których przypuszcza się, że zginęły, byli imigranci z Meksyku, Gwatemali i Salwadoru.
Nurkowie wznowili poszukiwania w głębokich na 50 stóp wodach otaczających poskręcane pozostałości mostu. – Nie wierzymy, że znajdziemy jakąkolwiek z tych osób żywą – powiedziała podczas odprawy kontradmirał straży przybrzeżnej Shannon Gilreath.
Funkcjonariusze policji stanowej Maryland i amerykańskiej straży przybrzeżnej stwierdzili, że ograniczona widoczność i coraz bardziej zdradliwe prądy sprawiają, że dalsze poszukiwania są zbyt ryzykowne, aby można je było kontynuować w nocy.
Statek o długości 948 stóp (289 m) zgłosił utratę napędu na krótko przed uderzeniem i rzucił kotwicę, aby spowolnić, dając władzom odpowiedzialnym za transport czas na zatrzymanie ruchu na moście przed katastrofą. Władze stwierdziły, że posunięcie to prawdopodobnie zapobiegło większej liczbie ofiar śmiertelnych.
Gubernator Maryland Wes Moore powiedział podczas wtorkowej konferencji prasowej, że most był sprawny i nie odnotowano wcześniej żadnych wad konstrukcyjnych. Władze wskazują, że na razie nic wskazuje na to, iż do tragedii doszło w wyniku przestępstwa.
Czytaj też:
Zawalił się most w Baltimore. Dramatyczne nagranie trafiło do sieci