Jak przekazał w oświadczeniu premier Irakli Kobachidze, Gruzja nie będzie prowadzić negocjacji w sprawie przystąpienia do Unii Europejskiej do końca 2028 roku. Szef rządu poinformował również, że do końca 2028 roku Tbilisi nie będzie korzystało z unijnych grantów budżetowych.
"Decyzja Gruzińskiego Marzenia o zawieszeniu rozmów o członkostwie w UE jest zdradą gruzińskiej konstytucji. Potępiamy użycie siły przeciw demonstrującym, którzy egzekwują swoje prawo do protestu i zawieszamy naszą umowę o partnerstwie strategicznym z Gruzją" — napisał rzecznik Departamentu Stanu USA Matthew Miller na portalu X.
Oficjalne oświadczenie Departamentu Stanu opublikowano również na stronie resortu. Departament Stanu podkreśla w dokumencie, że gruzińskie władze odrzuciły możliwość zbliżenia się do Europy i naraziły państwo na działania Rosji. Stwierdzono również, że rządzące ugrupowanie Gruzińskie Marzenie złamało ustalenia zawarte w umowie o partnerstwie strategicznym.
W oświadczeniu Departament Stanu apeluje do gruzińskich władz o powrót na ścieżkę integracji z Zachodem, wskazując, że domaga się tego większość społeczeństwa.
Protesty w Gruzji
W nocy z czwartku na piątek Gruzini niezadowoleni z ruchu rządu wyszli na ulice, by pokazać swój sprzeciw. Oprócz stolicy protesty wybuchły m.in. w Kutaisi, Batumi i Zugdidi. Jak podają tamtejsze media, w Tbilisi użyto gazu pieprzowego, a policjanci stosowali granaty dymne. Doniesienia takie podał serwis Echo Kawkaza (filia Radia Swoboda) i NewsGeorgia.
Według przekazów medialnych wobec demonstrantów użyto też armatek wodnych. Potwierdził to resort spraw wewnętrznych, wskazując, że zdecydowano się na zastosowanie "specjalnych środków", ponieważ uznano, że protest "wyszedł poza ramy norm przewidzianych przez prawo".
Stowarzyszenie Młodych Prawników zażądało od MSW ujawnienia informacji o substancjach, które zostały wykorzystywane przez funkcjonariuszy podczas rozganiania protestu. Według organizacji policja wykorzystała mieszankę wody z substancjami chemicznymi. Wielu uczestników protestów, którzy zostali polani przez armatki wodne, miało się bowiem skarżyć na oparzenia twarzy i ciała.
MSW poinformowało, że trzech policjantów zostało poszkodowanych w czasie akcji. Na razie nie wiadomo, ilu uczestników manifestacji odniosło obrażenia oraz ilu zostało zatrzymanych.
W demonstracji w centrum Tbilisi uczestniczyła prozachodnia prezydent Salome Zurabiszwili. Jednocześnie kilkudziesięciu pracowników ministerstwa spraw zagranicznych Gruzji wystosowało oświadczenie, w którym opowiadają się przeciwko decyzji rządu o zawieszeniu rozmów z Unią.
Czytaj też:
"Groźba rozlewu krwi budzi ogromny niepokój". Kancelaria Prezydenta wydała oświadczenieCzytaj też:
Rumunia jak USA: Klęska establishmentu, mediów i sondażowni