W czerwcu prezydent Rosji Władimir Putin i przywódca Korei Północnej Kim Dzong Un podpisali w Pjongjangu porozumienie, które zobowiązuje każdą ze stron do natychmiastowej pomocy wojskowej w przypadku zbrojnej agresji przeciwko jednej z nich.
Koreańczycy z Północy "mięsem armatnim" dla Rosji
Ukraiński przywódca nie ma wątpliwości co do losu wojskowych z Korei Północnej. Zdaniem Zełenskiego Putin "bezdyskusyjnie" wykorzysta ich "jako mięso armatnie", by zmniejszyć straty Rosjan.
Prezydent Ukrainy przyznał jednocześnie, że Kreml, próbując przyciągnąć dziesiątki tysięcy dodatkowych żołnierzy, w tym momencie "dobrze" traktuje przyjęte oddziały.
Wołodymyr Zełenski ostrzegł, że obecność sił Kim Dzong Una w Rosji długofalowo będzie miała "ogromny" wpływ na bezpieczeństwo w Azji. Jego zdaniem udział Koreańczyków z Północy w walkach, pozwoli wojskom Pjongjangu zdobyć doświadczenie i wiedzę, dotyczącą prowadzenia wojny w obecnych czasach. Żołnierze Kim Dzong Una zapoznają się bowiem ze stosowaniem dronów i najnowszych technologii, a wiedzą mogą podzielić się z dowództwem w swoim kraju.
Zełenski przyznaje: Naszej armii brakuje siły
Agencja Kyodo przekazała, że Zełenski "szczerze przyznał", że Ukrainie ciężko będzie odzyskać przy użyciu sił zbrojnych część okupowanych przez Rosję terytoriów. Chodzi również o Krym, który został zaanektowany w 2014 roku.
– Naszej armii brakuje siły, by to zrobić. To prawda – przyznał ukraiński prezydent. Jak dodał, Kijów musi znaleźć rozwiązania dyplomatyczne.
Jednocześnie Zełenski zauważył, że Ukraina takie kroki może rozważyć jedynie w sytuacji, gdy będzie mieć pewność, że jest wystarczająco silna. Zaznaczył, że chodzi o zapobieżenie nowej inwazji na Ukrainę w wykonaniu Rosji.
Czytaj też:
Ukraina chce otrzymać zaproszenie do NATO. Wyciekł list szefa MSZCzytaj też:
Ukraińcy uderzyli pociskami ATACMS na cel w Rosji. Jest głos z Moskwy