Koniec Syrii, jaką znaliśmy

Koniec Syrii, jaką znaliśmy

Dodano: 
Świętowanie po obaleniu reżimu Asada w Syrii
Świętowanie po obaleniu reżimu Asada w Syrii Źródło: PAP/EPA / STR
Krystian Kamiński || Lenin stwierdził, że "zdarzają się całe dekady, gdy nic się nie dzieje, a potem nadchodzą tygodnie, w trakcie których dzieje się więcej niż przez poprzednie dekady". Mówił to w odniesieniu do swoich transformacyjnych czasów prawdziwego początku wieku XX. Dwanaście dni między 27 listopada a 8 grudnia wyznacza właśnie tego rodzaju moment przyspieszenia historii na Bliskim Wschodzie

Upadła Syryjska Republika Arabska, jaką znaliśmy. Upadł nie tylko taki czy inny prezydent i otaczająca go elita. Upadł ostatni, epigoński twór ideologii baasizmu, świeckiego panarabskiego nacjonalizmu skoncentrowanego na budowie scentralizowanych państw według europejskiego modelu. Panarabska ambicja baasistów została zarzucona jeszcze w latach 60. XX w., gdy okazało się, że wspólnej przyszłości nie potrafi zbudować nie tylko kilkaset milionów Arabów, ale nawet sami działacze Baas, którzy rozłamali się na frakcję iracką i syryjską, trwające następnie we wzajemnej wrogości. Hafiz al-Asad, ojciec Baszara, którego upadek właśnie obserwowaliśmy, przejął władzę nad tą ostatnią i nad całą Syrią, by realizować już nie ideę panarabską, ale pansyryjską.

Był w tym pewien historyczny paradoks, bo wcześniej Baas bezwzględnie zwalczała Syryjską Partię Socjal-Nacjonalistyczną promującą pansyrianizm. Asadowie, szermując nadal hasłami panarabskimi, w praktyce realizowali ideologię SPSN – ideologię pansyryjską. Ostrze tego paradoksu tępi fakt, że małżonka al-Asada seniora i matka juniora – Anisa Machluf – wywodziła się z rodziny działaczy SPSN.

Artykuł został opublikowany w 7/2025 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także