Gwiazdor muzyki pop George Michael zmarł nagle 25 grudnia ub. roku w wieku 53 lat. Rzecznik artysty informował, że wokalista "umarł w spokoju, w swoim domu" w hrabstwie Oxfordshire, a przyczyną śmierci była "niewydolność serca". Oficjalnie podano, iż zmagał się z kardiomiopatią rozstrzeniową, zapaleniem mięśnia sercowego oraz schorzeniem wątroby. Spekulacji na temat przyczyn śmierci było wiele. Brytyjskie media informowały, że Michael od przynajmniej pięciu lat chorował na płuca. Według nich, artysta miał odczuwać komplikacje po ostrym zapaleniu, jakie przeszedł podczas trasy koncertowej w Europie w 2011 roku.
Pojawiły się również informacje o uzależnieniu Michaela od heroiny, a także o jego niezdrowym trybie życia. Brytyjskie media przypominały także, że artysta był nałogowym palaczem. Teraz głos w sprawie postanowił zabrać partner piosenkarza Fadi Fawaz, który wysłał maila do magazynu „The Sun”. Zasugerował w nim, że artysta popełnił samobójstwo.
"Potrzebował do tego pięciu prób... Jestem już zmęczony pytaniami ludzi o to, co stało się w Boże Narodzenie. Jedyną rzeczą, jakiej chciał George, była śmierć. Wielokrotnie próbował się zabić i w końcu mu się udało" – napisał Fawaz.
Czytaj też:
Nie żyje George Michael. Miał 53 lata