Strzelanina w Pittsburgha. Sprawca nie przyznaje się do winy, grozi mu kara śmierci

Strzelanina w Pittsburgha. Sprawca nie przyznaje się do winy, grozi mu kara śmierci

Dodano: 
fot. zdjęcie ilustracyjne
fot. zdjęcie ilustracyjne Źródło:PAP/EPA / GIORGIO VIERA
W strzelaninie na przedmieściach Pittsburgha zginęło 11 osób, a kolejne sześć zostało rannych. Oskarżony w tej sprawie 46-letni Robert Bowers, nie przyznaje się do winy. Prokuratura żąda dla niego kary śmierci.

Robert Bowers nie był wcześniej notowany przez policję. Jak podają media, mężczyzna miał jednak aktywnie działać na forach internetowych, gdzie zamieszczał antysemickie wpisy.

W sobotę 27 października Bowers wszedł do synagogi w Pittsburghu w stanie Pensylwanii i uzbrojony w cztery sztuki broni, zaczął strzelać do zebranych tam osób. Do masakry doszło około godz. 10 rano czasu lokalnego w synagodze Drzewa Życia. Zanim Bowers zaczął strzelać miał krzyknąć "Wszyscy Żydzi muszą zginąć!".

Policję o strzelającym do ludzi mężczyźnie zaalarmowały telefonicznie osoby uwięzione w synagodze. Funkcjonariusze byli zmuszeni strzelać do napastnika, żeby chronić ludzi. Trafiony sprawca został obezwładniony i zabrany do szpitala.

W sumie mężczyzna usłyszał 44 zarzuty – w tym zarzuty morderstwa i utrudniania uprawiania kultu religijnego. Bowers nie przyznaje się do winy. Oskarżony w sądzie pojawił się na wózku inawlidzkim, podczas rozprawy prawie się nie odzywał, potwierdził jedynie, że rozumie stawiane mu zarzuty.

"Ten nikczemny antysemicki atak jest atakiem na ludzkość. Wszyscy będziemy musieli wspólnie pracować nad usunięciem trucizny antysemityzmu z naszego świata. Musimy się zjednoczyć, by pokonać nienawiść" – napisał na Twitterze Donald Trump, komentując atak w Pittsburghu.

Czytaj też:
Atak na synagogę w Pittsburghu. Wzrosła liczba ofiar

Źródło: BBC
Czytaj także