Zczęło się od cieknącego dachu. Właściciel domu pod Tuluzą wspiął się na strych, żeby sprawdzić, w którym miejscu obluzowały się dachówki. Szukając miejsca przecieku, znalazł ukryte drzwiczki do nieużywanego pomieszczenia. Wśród zakurzonych gratów i pajęczyn dostrzegł pokaźnych rozmiarów obraz, po którym ciekła woda. Czarna suknia kobiety po prawej stronie płótna już od niej wyblakła. Mężczyzna przetarł obraz szmatką. Odachu już zapomniał.
Jednak gdy tylko strych wysechł, przyszło mu do głowy, że może ten obraz ma jakąś wartość. Jest w końcu bardzo stary: na ramie ma datę: 1810. Wtedy była wojna Napoleona z Hiszpanią, przypomniał sobie, bo jakiś czas temu sprzedał obraz, który niegdyś jego przodek przywiózł z kampanii napoleońskiej.
Zadzwonił więc do Marca Labarbe’a, licytatora z Tuluzy, który był znany z tego, że zwój chiński z XII w. sprzedał za 22 mln euro. Mężczyzna na tyle nie liczył; myślał o sumie, za którą mógłby zrobić chociaż niewielki remont domu. Może 10 tys. euro... (...)
FOT. REUTERS/FORUM
Caravaggio stworzył dwie wersje obrazu „Judyta odcinająca głowę Holofernesowi”. Jedna z nich zaginęła