Nie opowiedzieliśmy młodym pokoleniom, czym był PRL, nie osądziliśmy sprawców stanu wojennego, wszystkich podłych pomocników i cynicznych propagandzistów. I teraz oni, zamiast siedzieć w więzieniach albo smakować gorzkiej banicji, grzeją się w blasku telewizyjnych jupiterów, i zamiast podań o przedterminowe zwolnienie swoje i swoich bliskich, piszą oraz wydają buńczuczne książki.
Występek szyderczo śmieje się z księgarskich witryn, a ład społeczny jest zaburzony.
Jerzy Urban – główny propagandzista stanu wojennego, człowiek, który bezpośrednio przyczynił się do zamordowania kapelana „Solidarności”, który krył kłamstwa związane ze śmiercią Grzegorza Przemyka – w rozkosznej rozmowie z Martą Stremecką, która na czas wywiadu rzeki najwyraźniej postanowiła zapomnieć, czym był PRL i jaką rolę pełnił w nim jej zabawny rozmówca.
Obok na księgarskiej wystawie Monika Jaruzelska, bezceremonialnie czerpiąca dziś profity z bycia córeczką generała, częstuje nas opowieściami o tatusiu, który nie pił, nie palił i chciał dobrze dla Polski.
O początkach swojej kariery pod okiem nomenklaturowej lifestyle’owej specjalistki Krystyny Kaszuby, naczelnej „Twojego Stylu”, jak i o innych zatrudnieniach szczebiocze niezobowiązująco i infantylnie, krasząc swoją książkę zdjęciami z zagranicznych podróży z ojcem, zachwycając się dowcipnym Jurkiem Urbanem, chełpiąc ciepłym przyjęciem na salonach i znajomością z celebrytami, dyskretnie przemilczając Grzesia Przemyka, którego śmierć pokazywała rówieśnikom „towarzyszki panienki”, czym grozi stawianie się władzy.
I ta finezyjna strategia opowiadania o tatusiu. Och, jak epatuje swą trudną rolą córki dyktatora, poczynając od ironicznego tytułu książki „Towarzyszka Panienka”, wciąż upewniając się, czy nie będzie prześladowana za winy ojca! Naprawdę ujmujące to i takie zabawne.
A tata? Współpracownik Informacji Wojskowej, wykonawca czystek antysemickich roku 1968, jeden ze współsprawców masakry grudniowej, jawi się jako asceta, bardzo ciekawy osobnik, czuły mąż i ojciec, o którym nie wypada przecież mówić źle, bo przecież córka jest córką, a ojciec ojcem.
Sąd nad nim? W finale swej książki Jaruzelska zaznajamia nas łaskawie z fragmentami swego bloga, gdzie zarzuca zbiorowości, że nie odpuszcza swoim winowajcom, no ale to tak zupełnie en passant, bo tatuś przecież żaden winowajca, to tylko zawistnicy nierozumiejący historii mogą źle myśleć o papie i tych wszystkich jego kumplach z generalskimi stopniami.
(...)
Emisja dokumentu Roberta Kaczmarka i Grzegorza Brauna o Wojciechu Jaruzelskim w TVP w lutym 2010 r., która zaowocowała wyrzuceniem z telewizji wicedyrektor Jedynki, pokazuje, że generał może jeszcze bardzo, bardzo dużo, a lojalność dawnych towarzyszy i uczniów spotyka się ze zrozumieniem nawet ówczesnych PiS-owskich włodarzy z Woronicza.
Urban zapraszany na teatralne premiery, obecny na salonach, wolny od publicznego ostracyzmu, Passent jako nauczyciel demokratycznych obyczajów, Jaruzelski goszczący na posiedzeniu prezydenckiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego – to wszystko pokazuje, że elity nie chcą oczyszczenia.
Wolność Jaruzelskiego, Kiszczaka, Urbana, szczebiot Jaruzelskiej i dowcipasy Passenta ochoczo podchwytywane przez Janka Wróbla to sygnał dla wszystkich: i tych ze stolicy, i tych z prowincji, że wiele się nie zmieniło, że nie będzie sprawiedliwości, że rok 1989 to była tylko nieznaczna korekta.
(...)
Czy – gdybyśmy osądzili ekipę Jaruzelskiego – możliwe byłoby rozgrywanie prezydenta Rzeczypospolitej przez Władimira Putina działającego wespół z Donaldem Tuskiem?
Czy ktokolwiek wierzyłby w bajeczki o fachowcach z WSI i przyzwalał na wszechobecność służb w życiu publicznym?
Czy sąd nad komuną nie okazałby się impulsem dla Lecha Wałęsy, by stanął w prawdzie? (...)