"Nowy początek". Jak to jest być kosmitą?

"Nowy początek". Jak to jest być kosmitą?

Dodano: 
Do tej pory w kinie obcych przedstawiano jako istoty rozumujące na sposób ludzki. "Nowy początek" pokazuje coś innego
Do tej pory w kinie obcych przedstawiano jako istoty rozumujące na sposób ludzki. "Nowy początek" pokazuje coś innego Źródło: Materiały prasowe
"Nowy początek" to najinteligentniejszy film, jaki zdarzył się w kinie science fiction od lat – pisze na łamach tygodnika "Do Rzeczy" Wojciech Engelking.

W najbardziej mainstreamowym kinie science fiction ostatnich paru dekad biorących na warsztat sprawę kontaktu ludzi z pozaziemską cywilizacją mieliśmy w najlepszym wypadku obcych wyglądających jak zaprojektowane przez szwajcarskiego malarza Hansa Gigera ksenomorfy z „Obcego” Ridleya Scotta – czyli postaci w rozmaitych wariantach średniowiecznych zbroi – albo owadopodobne stwory z „Czegoś” Johna Carpentera. W wypadku najgorszym zaś, czyli w wariancie familijnym, oglądaliśmy dobrotliwe, gąsienicowe E.T. z dzieła Spielberga. Obcy pozostawał człowiekiem, myślącym w tych samych kategoriach co widz.

„Nowy początek” – ekranizacja opowiadania „Historia twojego życia” Teda Chianga, jednego z najlepszych amerykańskich pisarzy science fiction, autorstwa twórcy „Sicario” Denisa Villeneuve’a – faktycznie jest nowym początkiem, bo ten schemat przełamuje.

Granice świata i grancie języka

W 12 miejscach na Ziemi lądują dziwne obiekty. Niby są nazywane statkami, ale z latającymi spodkami czy Sokołem Millennium z „Gwiezdnych wojen” nie mają wiele wspólnego. Wyglądają jak wielkie, przepołowione menhiry ze starannie wypolerowanego kamienia. 

Oczywiście każdy otacza wojsko danego kraju, do gry wkraczają komandosi, którym udaje się do statków dostać – a właściwie nie do statków, ale do ich przedsionka. W tym jest zaś olbrzymia, gruba szyba, za którą można zobaczyć obcych – po trosze lewitujące ośmiornice, po trosze najbardziej potworne wizje z obrazów Zdzisława Beksińskiego. Obcy komandosów nie atakują, nie wykonują też w ich stronę przyjaznych gestów. Rodzi się więc pytanie: Po co przybyli na Ziemię?

Cały artykuł dostępny jest w 13/2017 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także