Gdy Ewa Kopacz starła się w telewizji z Markiem Suskim, swoim przeciwnikiem z tego samego okręgu wyborczego, wychodząc ze studia, wycedziła do niego przez zęby: „Już nie jesteśmy, Suski, kolegami”. Suski wspomina, iż była tak zdenerwowana, że papieros, którego właśnie próbowała zapalić, wypadł jej z ręki. Od tamtej pory są znów na „pan/pani”, choć znają się prawie od 20 lat.
Ta historia dobrze oddaje to, co jej koledzy z partii – zarówno byli, jak i obecni – nazywają „niestabilnością emocjonalną”. Zadziwiająco łatwo wyprowadzić ją z równowagi. Pod tym względem jest cał- kowitym przeciwieństwem opanowanego nawet w najbardziej kryzysowej sytuacji Donalda Tuska. Nic dziwnego, że opozycja na wieść o tym, że to właśnie Ewa Kopacz ma dziś największe szanse, by objąć stanowisko premiera, zaciera ręce. Czy słusznie? (...)