Według ludowego przesądu długo będzie żył ten, kto przeżył własną śmierć. W przypadku Schetyny widać, że chyba to prawda. Przyszłość rysuje się przed nim świetlana.
Wielu obserwatorów ostatnie losy Grzegorza Schetyny odbiera jako powrót z zaświatów. Powrót kogoś, kogo mieli za politycznego trupa. – Dookoła grobu stali ludzie. Donald Tusk i Ewa Kopacz trzymali już packę ziemi w ręce, żeby ją rzucić. Nagle się otwiera wieko i słychać: „Jesteś ministrem spraw zagranicznych” – takie funeralne porównanie wymyślił Janusz Palikot. Gdyby określać to bardziej elegancko – jakby w stylu Jana Rokity – można byłoby to porównać do cudu domu brandenburskiego. Historii z roku 1762, gdy całkowicie pobity król pruski Fryderyk dowiedział się, że zmarła caryca Elżbieta, a jej następca, zamiast go dobić, przerwał wojnę i wycofał wojska. (...)