Od kiedy Platforma w Polsce – bez umiaru, na prawo i lewo – reformuje, a więc od bez mała ośmiu lat, a media w służbie Platformy reformy te – reforma po reformie – pod niebiosa wychwalają, określenie „reforma” nabrało zupełnie nowego znaczenia. Odwrotnego, oznaczającego antyreformę.
Prześledźmy to na kilku przykładach. Oto minister zdrowia Bartosz Arłukowicz właśnie nam zreformował system ochrony zdrowia. Dzięki zaprzęgniętemu przezeń do tego celu pakietowi onkologicz- nemu kolejki, w których stoimy do lekarzy, co prawda nieco się wydłużyły, ale za to szpitale są zadłużone dużo bardziej niż przed reformą.
Z kolei dzięki zreformowaniu przez PO systemu emerytalnego depozyty na kontach przyszłych emerytów w OFE jednego dnia (jakoś tak w lu- tym 2014 r.) zmniejszyły się o połowę – tę przelaną do ZUS, a w zamian przyszli emeryci dostali od premiera Tuska jego osobiste słowo honoru, że ich emerytury będą wyższe niż przed reformą.
Ubocznym skutkiem tamtej reformy systemu emerytalnego jest zreformowanie przez Platformę warszawskiej Giełdy Papierów Wartościowych. W rezultacie wyparowania z niej sporej części pieniędzy OFE jest ona teraz jednym z najgorzej rokujących parkietów w Europie, choć na krótko przed reformą władze GPW nie wykluczały przejęcia giełdy w Wiedniu.
Dalej. Wskutek zakończonej pełnym powodzeniem – jeśli wierzyć politykom i dziennikarzom PO – reformy polskiej armii liczy dziś ona już tylko niespełna 100 tys. żołnierzy, z których – według optymistów myśląc o ekspansji – około 30 tys. nadaje się do walki. Natomiast w rezultacie reformy systemu dowodzenia stracono pewność, kto nią dowodzi w czasie pokoju, a kto w czasie wojny.
A dzięki zreformowaniu przez PO systemu edukacji i zmuszeniu sześciolatków do pójścia do pierwszej klasy od września tego roku niejedno dziecię, w tym moja wnuczka, przez kilka lat będzie musiało chodzić do szkoły na dwie (albo i trzy) zmiany. Czyli wiele z nich naukę będzie zaczynało dopiero po południu, często po męczącym pobycie w świetlicy, i wracało do domu znacznie później niż przed reformą.
Ba, jeśli wierzyć politykom i dziennikarzom Platformy, sukcesem zakończyła się nawet reforma prokuratury, która teraz, po reformie, potrafi w jednej sprawie – np. zabójstwa gen. Papały – oskarżyć dwie różne grupy ludzi (akt oskarżenia z Łodzi kontra akt oskarżenia z Warszawy).
Dlatego gdy kiedyś rządy Platformy się skończą, choć obserwując wszystko, co się dzieje wokół, wcale nie musi to nastąpić prędko, zostaniemy sam na sam nie tylko z koniecznością uporania się ze skutkami reform PO. Także z nieuchronnością przywrócenia słowom ich prawdziwych znaczeń albo wynalezienia nowych określeń dla tych pojęć, które wskutek rządów Platformy raz na zawsze, bezpowrotnie utraciłyswe znaczenie pierwotne.
Właśnie takich jak pojęcie „reformy” – jeśli ktoś jeszcze pamięta, przed 2007 r. oznaczającej zmianę na lepsze. A nie na gorsze.