Wajda jak PRL
  • Andrzej HorubałaAutor:Andrzej Horubała

Wajda jak PRL

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wajda jak PRL
Wajda jak PRL
Jego filmy były tańcem niewolnika pod bacznym okiem pana, tańcem, który nagle staje się tańcem wolności. Tańcem, który pana i jego dwór, tych tłustych, szerokodupnych urzędników, zmusza do lekkich podrygów i oklasków – pisze o Andrzeju Wajdzie w wydaniu specjalnym Ludzie. Do Rzeczy Andrzej Horubała.

Zakłamany i służalczy. Ale też dążący do wolności, za tą wolnością tęskniący, o tę wolność się upominający (w granicach prawa i rozsądku). Mówiący w imieniu robotników ni to z przymusu, ni z wyrachowania, ni to z przekonania. Jak w genialnej „Ziemi obiecanej” – zdeformowanej na marksistowską modłę ekranizacji powieści Reymonta. Jak w zmienionych z cenzorskiego nakazu słowach „Ballady o Janku Wiśniewskim”, w której zamiast czarnej kokardy nad Stocznią Gdańską pojawiała się czerwona, niwecząc czysty finał „Człowieka z żelaza”.

Wajda, poruszający się z genialną intuicją pasożyta wykorzystującego wszystko, co najlepsze, co najżywsze w polskiej kulturze...

(…)

Wajda przyjeżdżający na sierpniowy strajk, który przecież spełniał jego marzenie o nowym robotniku, strajk, który wypełniał prorocze ujęcia bramy Stoczni Gdańskiej z wcześniejszego o cztery lata „Człowieka z marmuru”, mógł czuć satysfakcję. Tym bardziej że przecież już tydzień po podpisaniu porozumień sierpniowych, 7 września 1980 r., w Telewizji Polskiej startował zanurzony po uszy w polskiej tradycji jego serial „Z biegiem lat, z biegiem dni”, pokazujący dojrzewanie do Niepodległej.

Historia zdawała się poświadczać słuszność drogi, jaką obrał w latach 40., wstępując do PPR, a później PZPR. Bo oto reformatorskie skrzydło partii, wespół z klasą robotniczą, mogło realizować plan socjalistycznej odnowy. I w maju 1981 r., udzielając wywiadu tygodnikowi „Polityka”, pytany, co napełnia go otuchą, odpowia- dał: „Oczywiście Zjazd Partii”. I dodawał: „Z prawdziwą niecierpliwością oczekuję chwili, kiedy naprzeciwko nowo wybranych władz NSZZ Solidarność zasiądą tacy sami jak oni robotnicy, członkowie partii. Myślę, że wówczas to co najważniejsze zdecydują bez ekspertów I doradców tak z jednej, jak i z drugiej strony.

Granicząca z głupotą naiwność tej wypowiedzi nie wymaga chyba komentarza. Ale przecież tak jest z Andrzejem Wajdą, że filmy bywają o wiele mądrzejsze od niego. Mądrzejsze od niego i od jego mocodawców. (...)

Cały artykuł w wydaniu specjalnym Ludzie. Do Rzeczy.

Czytaj także