To nie jest łatwy czas dla prezydent stolicy. Najlepiej było to widać podczas nadzwyczajnej sesji Rady m.st. Warszawy. Zdenerwowana, pokrzykująca prezydent stanęła naprzeciw tłumu, który głośno i dobitnie domagał się od niej dwóch rzeczy: słowa „przepraszam” i rezygnacji ze stanowiska. Te publiczne tłumaczenia, które w zamyśle miały jej pomóc wyprostować sytuację, mogą ją dodatkowo pogrążyć. Sprawa reprywatyzacji od paru tygodni jest jedną z najważniejszych, którymi żyje opinia publiczna. I raczej nie przycichnie – do prokuratury wpływają kolejne zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa, a opinia publiczna dowiaduje się o budzących wątpliwości szczegółach.
– Nie biorę pod uwagę możliwości podania się do dymisji, ponieważ chcę tę sprawę wyjaśnić do końca i jestem osobą, która jest tym najbardziej zainteresowana – mówi Hanna Gronkiewicz-Waltz. Na razie może liczyć na wsparcie swojej partii, choć i w jej szeregach pojawia się coraz więcej wątpliwości, czy jej obrona nie wpłynie źle na notowania Platformy. Na razie jednak górę bierze inna kalkulacja.
Platforma obawia się wprowadzenia przez PiS zarządu komisarycznego i przejęcia w ten sposób Warszawy. – Nie mogę dopuścić do tego, aby rezygnacja pani Gronkiewicz-Waltz oddała Warszawę w ręce PiS ito nie w wyniku wyborów, których PiS nigdy w Warszawie nie wygra, głęboko w to wierzę, lecz decyzji administracyjnej – mówi szef PO Grzegorz Schetyna. Schetyna Schetyna nie dodaje jednak, że rezygnacja Gronkiewicz-Waltz oznaczałaby konieczność przeprowadzenia wcześniejszych wyborów (jej kadencja upływa w 2018 r.), a te są dziś dla PO bardzo ryzykowne.
Fot. Krystian Maj/FORUM
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.