W czwartek Rosja zaatakowała ukraińskie miasto Dniepr za pomocą nowej broni balistycznej. Później prezydent Władimir Putin przyznał, że była to eksperymentalna rakieta balistyczna średniego zasięgu "Oresznik", która może przenosić głowice nuklearne.
Atak wywołał niepokój wśród części komentatorów, którzy ostrzegają, że wojna na Ukrainie eskaluje i znów jest niebezpiecznie blisko punktu, z którego może wymknąć się spod kontroli.
Wieliński: Zachód dał się zastraszyć
Tymczasem dziennikarz "Gazety Wyborczej" Bartosz Wieliński pisze, że Zachód znów dał się Rosji "zastraszyć". Atak na Dniepr miał mieć "psychologiczny charakter". Publicysta utyskuje, że "tyle mediów dało się na to złapać". Jego zdaniem, pociski hipersoniczne są projektowane nie po to, aby "obracać w perzynę europejskie miasta", ale by razić cele położone na innym kontynencie (np. Nowy Jork czy Los Angeles).
"Rosjanie wykorzystali złowrogą siłę słowa ICBM, to angielski skrót oznaczający międzykontynentalny pocisk balistyczny. Straszą, że skoro spuścili Rubież na Dnipro, to mogą spuścić jądrowe głowice na miasta NATO czy bazę tarczy antyrakietowej w Redzikowie pod Słupskiem. Nie bez powodu media społecznościowe zalewają posty o nieuchronnym wybuchu III wojny światowej (to także element rosyjskiej wojny hybrydowej) i podbijają kwestie zmiany kremlowskiej doktryny jądrowej oraz wezwania, by dogadać się Putinem i uratować świat przed zagładą" – pisze Wieliński i dodaje, że Putin w oczekiwaniu na prezydenturę Trumpa postanowił "rozkręcić antywojenną histerię".
Dziennikarz apeluje, aby Zachód nie nabierał się na tę grę, ponieważ "Rosji chodzi o to, abyśmy się straszyli nawzajem". Prezydent Rosji "prawdopodobnie zmarnował wart 20 mln dol. pocisk balistyczny i niech tak to już zostanie".
Czytaj też:
Zełenski: Rosja zaatakowała Ukrainę nowym pociskiemCzytaj też:
Rosyjski arsenał nuklearny. Ekspert ostrzega: Tego nie wie nawet zachodni wywiad