Ekspert powiedział, że zatwierdzona niedawno przez rosyjskiego prezydenta Władimira Putina nowa doktryna nuklearna ma na celu zastraszenie Zachodu i wymuszenie na nim cofnięcie zezwolenia Ukrainie uderzania w głąb terytorium Rosji.
– Broń nuklearna jest w znacznie gorszym stanie niż po upadku Związku Radzieckiego, ale na jakim poziomie można ją wykorzystać i w jakiej ilości – ta informacja raczej nie będzie w pełni znana nawet zachodniemu wywiadowi – uważa Kowalenko.
– Najprawdopodobniej jest znacznie gorzej. Już na poziomie przechowywania amunicji konwencjonalnej mają duże problemy. A co dopiero z bronią nuklearną, która wymaga stałej opieki i konserwacji – dodał.
Atak nuklearny
Ekspert powiedział, że przygotowanie do ataku nuklearnego to dość długi proces, który zaczyna się od podania w odpowiedniej kolejności haseł, szyfrów, kluczy od Putina. Rozkaz przechodzi przez kilka poziomów koordynacji i akceptacji.
– To znaczy, nie chodzi tylko o to, że Putin sam otwiera gdzieś walizkę, naciska czerwony przycisk i rakiety wylatują. Nie. To dość długotrwały proces biurokratyczny – wyjaśnił Kowalenko.
Dodał, że ładunek nuklearny nie jest od razu instalowany w nośniku – głowica jest przechowywana osobno, posiada odpowiednie blokady, do których przypisane są hasła. Ogólnie rzecz biorąc, przy tej procedurze proces rozpoczęcia ataku nuklearnego może zająć nawet jeden dzień.
Jednocześnie analityk podkreślił, że dla Putina i dla Rosji przeprowadzenie ataku nuklearnego będzie miało katastrofalne skutki, ponieważ będzie to zniszczenie ogólnego bezpieczeństwa nuklearnego na świecie. Zdaniem Kowalenki ani międzynarodowi partnerzy Ukrainy, ani nawet sojusznicy Moskwy nie wybaczą tego Putinowi.
Dodał też, że Moskwa, gdyby chciała, mogłaby wcześniej użyć broni nuklearnej. Przypomniał, że szereg rosyjskich rakiet, m.in. Iskander, Kindżał, Ch-22, Ch-101, Ch-555 są w stanie przenosić głowicę bojową z elementem nuklearnym.
Czytaj też:
Sikorski o słowach Zacharowej: Rosja może zniszczyć całą kulę ziemskąCzytaj też:
"Zagrożenie jest większe niż kiedykolwiek". Węgry reagują na granicy z Ukrainą