Krajobraz po Jermaku
  • Maciej PieczyńskiAutor:Maciej Pieczyński

Krajobraz po Jermaku

Dodano: 
Andrij Jermak, były szef biura prezydenta Ukrainy
Andrij Jermak, były szef biura prezydenta Ukrainy Źródło: Wikimedia Commons
Afera korupcyjna zachwiała karierą „nadprezydenta” Ukrainy. Zełenski może pójść jego śladem. Albo zyskać nowy polityczny oddech.

Zdaniem ukraińskiego politologa Wadyma Denysenki nie ma większego znaczenia, kto zostanie nowym szefem Biura Prezydenta. „Naszym problemem nie są personalia, tylko kryzys systemu zarządzania. Zamiana Andrija Jermaka na kogoś innego nie zmieni tego systemu” – pisze Denysenko na Facebooku, cytowany przez portal telewizji Espreso. W jego ocenie dojdzie jedynie do wzmocnienia lub osłabienia pewnych grup wpływu. Przy czym, co akurat istotne, tymczasowo obniży się poziom napięcia w społeczeństwie.

„Nadprezydent” był niemal od zawsze krytykowany za politykę wewnętrzną. Zarzucano mu, że manipuluje Wołodymyrem Zełenskim. Albo że wykonuje ogrom pracy organizacyjnej zamiast głowy państwa, tym samym zyskuje niewspółmierny do swojego stanowiska poziom wpływów politycznych, sprawując faktyczną władzę w kraju. Ukraiński dziennikarz i analityk think tanku Info Napalm Anton Pawłuszko porównał Jermaka do… Stalina. W tej alegorii Zełenski jest Leninem – wodzem, pierwszą osobą w państwie po zwycięskiej rewolucji.

Gwóźdź do politycznej trumny

Początkowo „Stalin” odgrywa rolę drugorzędną. Stopniowo jednak zaczyna pokonywać wszystkich oponentów. Nie dzięki okrucieństwu (na to przyjdzie czas później), ale dzięki umiejętności gry w „biurokratyczne szachy partyjne”. „Stalin” usuwa całą „leninowską gwardię” (czytaj: współpracowników Zełenskiego, którzy otaczali go w zwycięskim roku 2019) i wysuwa się na pierwszy plan. „Lenin” chciałby temu zapobiec, ale cudem przeżył zamach, jest stary i chorowity, a jego dni na politycznej (a może i życiowej) scenie są policzone. I na tym – jak przyznaje Pawłuszko – historyczne analogie się kończą. Bo „leninowska gwardia” została niemal całkowicie wyeliminowana, jednak sam „Lenin” nadal żyje. Nie oznacza to jednak, że pozbył się „Stalina”. Pawłuszko, podobnie jak wielu innych ekspertów, prognozuje, że Jermak wcale nie musi być politycznie skończony. Eksponowane stanowisko stracił, ale wpływy już niekoniecznie. W Biurze Prezydenta wciąż pracują jego ludzie. W tym Ołeh Tatarow, który budził i budzi kontrowersje nawet większe niż Jermak (w przeszłości również zamieszany w aferę korupcyjną, a ponadto pracownik MSW za czasów późnego Wiktora Janukowycza, współodpowiedzialny za rozprawę z Euromajdanem). Człowiekiem Jermaka jest premier Julia Swyrydenko. W momencie, gdy piszę te słowa, jej nazwisko jest rozpatrywane w gronie kandydatów na nowego szefa Biura Prezydenta. Jednak kolejna zmiana premiera w krótkim czasie jest mało prawdopodobna. Dlatego na giełdzie nazwisk wyżej stoją notowania szefa Głównego Zarządu Wywiadu (HUR) Ministerstwa Obrony Ukrainy Kyryły Budanowa, ministra obrony (byłego premiera) Denysa Szmyhala, wicepremiera Mychajły Fedorowa czy obecnego wiceszefa BP Pawła Palisy.

Artykuł został opublikowany w najnowszym wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Księgarnia Do RzeczyKsiążki Macieja Pieczyńskiego
można kupić w Księgarni Do RzeczyZapraszamy
Czytaj także