Marek Falenta, biznesmen skazany w aferze taśmowej na dwa i pół roku więzienia, napisał list do prezydenta Dudy z prośbą o ułaskawienie. Biznesmen grozi, że jeżeli nie zostanie ułaskawiony, to ujawni nazwiska osób, które za nim stały. "Nie zamierzam umierać w samotności. Ujawnię zleceniodawców i wszystkie szczegóły" – miał napisać do prezydenta Dudy.
O tę sytuację został dzisiaj zapytany premier Miller. – Od razu powiem, że kiedy przeczytałem ten list [Marka Falenty], dzisiaj publikowany, to pomyślałem sobie, że on jest tak napisany, żeby prezydent Duda nie mógł ułaskawić autora tego listu. Bo to wygląda na szantaż i gdyby prezydent postąpił zgodnie z intencją autora tego listu, no to naraziłby się na bardzo poważną krytykę – stwierdził polityk.
Zdaniem MIllera Falenta nagrywał znane osoby, dlatego że liczył na profity w biznesie, albo miał jakiś kontakt ze służbami specjalnymi.
Sprawą listu zajęła się już prokuratura, która na wniosek sądu ma sprawdzić, czy doradca Jarosława Kaczyńskiego Stanisław Kostrzewski faktycznie miał namawiać Falentę do organizowania podsłuchów, jak twierdzi biznesmen.
Marek Falenta to jedyna osoba, która po aferze podsłuchowej została skazana na bezwzględne więzienie. Dwóch kelnerów skazano na 10 miesięcy w zawieszeniu i grzywny. Trzeci nie został ukarany w ogóle. Nakazano mu zapłatę 50 tys. zł na cel społeczny.
Czytaj też:
Rz: Szantaż Falenty. Domaga się ułaskawienia, grozi ujawnieniem nazwisk