O Jażdżewskim zrobiło się głośno na początku maja, gdy wygłosił antyklerykalne, uderzające w katolików i Kościół wystąpienie na Uniwersytecie Warszawskim. Porównał Kościół do "świni tarzającej się w błocie". – Kto szuka w Kościele pocieszenia, nie znajdzie go tam – mówił dziennikarz. Zaraz po Jażdżewskim głos zabrał szef RE Donald Tusk, jednak to o skandalicznych słowach dziennikarza mówili wtedy wszyscy.
Teraz red. nacz. „Liberte!” stwierdził, że nie uzyskał odpowiedniego wsparcia od polityków opozycji. Jego zdaniem działacze KE mówili pod jego adresem dokładnie to samo co politycy PiS. "Byli w tym kompletnie niewiarygodni, tak samo jak tydzień później, gdy zupełnie zmienili front i rzucali bucikami w Jarosława Kaczyńskiego, nagle stając się awangardą walki z pedofilią w Kościele" – ocenił w rozmowie z rp.pl.
Jażdżewski odrzucił również zarzuty, jakoby przyczynił się do klęski Prawa i Sprawiedliwości. "Mówiąc żartobliwie, skoro zdobyłem 38 proc. bez żadnej kampanii, to może gdybym się zmobilizował w wyborach jesiennych – byłoby 45 proc" – stwierdził.
Jego zdaniem opozycja sama skazała się na klęskę. "Żeby jakoś ten toczący się nieuchronnie w kierunku porażki pojazd wybić z kolein, opozycja musiałaby dokonać radykalnego wstrząsu. Przynajmniej sprawić wrażenie, że mamy do czynienia z nową ofertą" – przekonuje Jażdżewski. Jego zdaniem od momentu przegranej Bronisława Komorowskiego w 2015 w opozycji nie było żadnej autorefleksji dot. przyczyn porażki.
Czytaj też:
Tusk: Podwyższyłem VAT, ale się nie cieszyłemCzytaj też:
Poseł PO: Konserwatywne skrzydło w partii musi być wzmocnione