Polskie Stronnictwo Ludowe opuściło Koalicję Europejską, ma budować sojusz „chadecko-ludowy”. Pojawiły się wprawdzie opinie, że to jedynie podbijanie stawki, aby poprawić pozycję negocjacyjną z PO. Są też jednak głosy wskazujące na to, że szeroka centrowa koalicja powstanie. Że mogłaby dogadać się z Kukiz’15, a nawet z konserwatywnymi politykami Platformy Obywatelskiej. Czy jako przedstawiciel „konserwatywnego skrzydła” w PO, wobec mocnego skrętu tej partii w lewo, byłby Pan skłonny do zmiany barw klubowych?
Antoni Mężydło: Absolutnie nie! Nie zamierzam zmieniać barw na stare lata. Szybciej pomyślę o politycznej emeryturze. Zmiana partii dziś byłaby ruchem mało poważnym.
Polityczna emerytura? Czy jej powodem byłoby właśnie porzucenie przez PO konserwatywnych wartości, sojusz z Nowoczesną i SLD?
Nie, raczej chodzi o kwestie wieku. Gdy człowiek osiąga wiek emerytalny poważnie rozważa odejście z bieżącej polityki.
W polityce wiek bywa atutem. Konrad Adenauer gdy był kanclerzem RFN wiek emerytalny dawno osiągnął. I rządził wiele lat…
Tak, ale w Polsce populiści różnej maści głoszą kult młodego wieku, potrzebę odmłodzenia życia publicznego. Dla osób doświadczonych nie widzą w polityce miejsca. Choć uprzedzając pytanie – oczywiście mówimy hipotetycznie – nie deklaruję odejścia. Po prostu stwierdziłem, że szybciej wybiorę emeryturę, niż zmianę barw klubowych. Ale na razie nigdzie się nie wybieram.
Jednak kiedy Pan przechodził do Platformy z PiS-u, PO określała się jako formacja konserwatywno-liberalna. Dziś poszła zdecydowanie w lewo?
W roku 2007, gdy wstępowałem do PO, faktycznie różnice światopoglądowe były minimalne, obie partie były do siebie bardzo podobne.
Różniły je tylko kwestie ekonomiczne – w tym czasie mówiło się o dwóch prawicach – bardziej wolnorynkowej PO i socjalnym PiS.
W kwestiach ekonomicznych też te różnice nie były tak wyraźne. PO deklarowała większy liberalizm. Ale jeśli chodzi o działania w praktyce, to pierwszy rząd Prawa i Sprawiedliwości był jednym z najbardziej wolnorynkowych w historii Polski! Kluczową rolę odegrała tu polityka ówczesnej wicepremier i minister finansów śp. prof. Zyty Gilowskiej. PiS był bardziej wolnorynkowy niż Platforma!
No dobrze. Ale patrząc na PO to była partia określająca się jako konserwatywno-liberalna, potem unikano sporów ideologicznych, ale było skrzydło bardziej postępowe i tradycjonalistyczne. Po objęciu funkcji premiera i lidera partii przez Ewę Kopacz nastąpił mocny skręt w lewo. I trwa on do dziś. Czy nie czuje się Pan w partii marginalizowany?
PO była partią konserwatywno-liberalną, jednak nurt liberalny zawsze przeważał nad konserwatywnym, to znaczy liberałów w klubie poselskim było więcej. Ale faktycznie – Donald Tusk jakoś te nurty starał się zawsze równoważyć, ostatnie lata to osłabienie nurtu konserwatywnego. Jednak sam przewodniczący Grzegorz Schetyna mówił kiedyś, że bez „konserwatywnej kotwicy” nie wygramy z PiS-em. Dlatego jestem głęboko przekonany, że skrzydło konserwatywne jeszcze przed wyborami do Sejmu zostanie wzmocnione. Że idąc dwoma skrzydłami uda nam się osiągnąć sukces w wyborach do Sejmu i Senatu jesienią. Pójście jednoznacznie w lewą stronę byłoby dużym błędem. Bo społeczeństwo jest raczej konserwatywne.
Czytaj też:
Koalicja PSL-PiS? Kosiniak-Kamysz rozwiewa wątpliwościCzytaj też:
Bugaj: Opozycji nie można zbudować wyłącznie na antypisie
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.