24 czerwca bieżącego roku. Milion Polaków przebywających na Wyspach dowiaduje się, że dzień wcześniej Brytyjczycy opowiedzieli się za wystąpieniem z Unii Europejskiej. Formalnie za dwa lata, ale politycy już prześcigają się w deklaracjach i pomysłach na warunki wystąpienia ze struktur. 13 lipca stanowisko premiera obejmuje Theresa May, liderka partii konserwatywnej. W głowach Polaków setki myśli. Co teraz? Będzie trzeba wracać? – Jest niepewność, ale jeszcze nie panika – wyraźnie podkreśla Jerzy Byczyński, wieloletni działacz polonijny w Wielkiej Brytanii. – Ludzie nie mają pojęcia, czy za kilka lat nie będą musieli opuszczać Wysp, bo ich władze zdecydują się pozbyć imigrantów z Europy Środkowo-Wschodniej – mówi Byczyński.
Ogromny chaos i dezinformacja panują zwłaszcza wśród tzw. nowej Polonii, czyli tej, która wyjechała z kraju po wejściu Polski do UE w 2004 r. Jerzy Byczyński jest już w Wielkiej Brytanii ponad pięć lat. Oficjalnie więc mógłby ubiegać się o tamtejszy paszport. Jak zaznacza, w sercu na zawsze pozostanie Polakiem, ale kiedy staje przed wyborem prawa do pobytu i niepewności o swój los w kraju, gdzie zdobył wykształcenie i pracę, ubieganie się o inne obywatelstwo może być koniecznością.
Ci, którzy przebywają na Wyspach krócej, nie będą mieli jednak szansy na pełnoprawne osiedlenie się. Jeśli brytyjski rząd zaostrzy kryteria pozwoleń na pracę dla Polaków, to będą musieli wyjechać. (...)