Paweł Kukiz od tygodni negocjuje warunki startu swojego klubu w jesiennych wyborach. Wiadomo, że polityk prowadził rozmowy z przedstawicielami PiS-u, PSL-u czy Bezpartyjnymi Samorządowcami.
"Dziś gada z tymi, jutro z tamtymi. Dogada się we wtorek, zerwie negocjacje w piątek. Nie dziwię się, że kolejni mają dość" – mówi w rozmowie z wp.pl jeden z polityków Kukiz'15.
Z ludowcami Kukiz się ponoć nie dogadał ze względu na nazwę przyszłego sojuszu oraz podział miejsc na listach. Z obozu Kukiza dochodzą głosy, że rozmowy są nadal prowadzone, ale politycy PSL zdecydowanie temu przeczą. "Bzdura, rozmowy są zerwane" – mówi jeden z ludowców.
Do porozumienia z Bezpartyjnymi Samorządowcami nie doszło z kolei dlatego, że dostał jeden warunek – koalicja będzie obejmować jedynie K'15 oraz Bezpartyjnych. Nikogo więcej.
"Chodzi o forsę"
Teraz z kolei podjęto rozmowy z Konfederacją. "Rozmowy idą raz lepiej, raz gorzej. Obie formacje mają we wspólnym starcie interes. Ale rozbieżności jest sporo. Niby o ideę chodzi, ale to nieprawda. Liderzy kłócą się o pieniądze i miejsca na listach, jedni chcą raz 1/3 miejsc, za chwilę ktoś chce połowę" – przyznaje polityk Kukiz'15 w rozmowie z wp.pl. Jak następnie dodaje, rozmowy utknęły w miejscu.
Jeden z byłych działaczy klubu mówi wprost – "chodzi o forsę". Jego zdaniem Paweł Kukiz miał dojść do wniosku, że jego klub jednak potrzebuje państwowych subwencji. "Niby antysystemowcy, a to g...o prawda" – stwierdził polityk w rozmowie z wp.pl.
Czytaj też:
"To Pana nieracjonalna bierność powoduje, że...". Kolonko przywołuje Kukiza do porządkuCzytaj też:
Senator PiS wyrzucony z partii. Interweniował Kaczyński