Kamil Durczok, niegdyś gwiazda telewizji TVN, jechał po autostradzie A1, będąc mocno pijanym. Z późniejszych pomiarów alkomatem wyszło, że miał w organizmie aż 2,6 promila. Nikt by się o tym nie dowiedział, gdyby na remontowanym odcinku drogi Durczok utrzymał się w swoim pasie. Nie utrzymał. Wjechał w pachołki rozdzielające pasy z takim impetem, że w jego samochodzie eksplodowały poduszki powietrzne, a pachołek uszkodził auto jadące z naprzeciwka. Jego historia to coś więcej niż smutny obrazek upadającego człowieka, który mimo błyskotliwej kariery znalazł się na dnie. Ona pokazuje też, że w Polsce mamy niewiele narzędzi, które pozwalają realnie zmniejszyć liczbę pijanych kierowców. Skupiamy się wyłącznie na kwestii karania – i ewentualnego podnoszenia tych kar. Ale i tu mamy poważne luki, nad których załataniem nikt nie chce pracować.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.