– Moja dzisiejsza waga to wypadkowa tego, w jakim momencie życia jestem. A ten jest bardzo dobry – spełniam się zawodowo, mam szczęśliwe życie osobiste. Moje ciało zareagowało w ten sposób na warunki, w jakich żyję. Zaakceptowałam to, kim jestem – powiedziała. Dodała też, że utrata wagi nie była skokowa.
– Przede wszystkim moje schudnięcie nie odbyło się w sposób drastyczny. Chudłam systematycznie przez rok. Wiesz, co najbardziej mnie w całym tym zamieszaniu zdziwiło? Postawa innych kobiet, że wyglądam niezdrowo i że powinnam coś zjeść. Zaczęłam się zastanawiać, w jakich w ogóle czasach żyjemy, dlaczego ludziom wydaje się, że mają prawo w ten sposób komentować wygląd innych, oceniać – żali się.
Racja! Przecież zdjęcia w bikini wrzuca się na Instagram po to, by ich, broń Boże, nikt nie komentował!
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.