Nienawiść lewicy do żołnierzy wyklętych oraz bohaterów walki z komunizmem – czego przykłady mieliśmy w Białymstoku, Żyrardowie, a wcześniej w Warszawie – można wytłumaczyć banalnie lojalnością historyczną. Skoro mjr Zygmunt Szendzielarz „Łupaszka” czy gen. August Fieldorf „Nil” uznawali komunistów za zdrajców, a polska lewica nigdy nie odcięła się od komunistycznej spuścizny, to dziś należy nadal eliminować niewygodnych bohaterów z przestrzeni publicznej. Skoro lider partii Razem Adrian Zandberg nie wstydzi się nawet nosić koszulki z wizerunkiem Karola Marksa, to nie mogą być mu bliscy ludzie walczący o niepodległość. To tłumaczenie, z pewnością prawdziwe, pokazuje jednak tylko mniejszą część prawdy. Współczesna lewica – nie tylko polska zresztą – stara się podważyć obowiązującą tożsamość społeczną.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.