W 2017 roku prowadząc po zmroku, dziennikarz potrącił na pasach w Konstancinie-Jeziornie 77-letnią kobietę. Najsztub był trzeźwy, ale auto, którym jechał, nie było ubezpieczone i nie miało aktualnych badań technicznych. Okazało się, że dziennikarz nie miał prawa jazdy. Poszkodowana trafiła do szpitala, jednak nie doznała poważniejszych obrażeń. W czerwcu sąd w Piasecznie uznał Piotra Najsztuba za niewinnego spowodowania wypadku, a Sąd Okręgowy w Warszawie utrzymał w mocy wyrok uniewinniający Piotra Najsztuba od zarzutu spowodowania wypadku. Orzeczenie jest prawomocne. – Biegli stwierdzili, że nie ma dowodów obiektywnych, które pozwoliłyby na rekonstrukcję zdarzenia. Śladów nie zabezpieczono tak, jak trzeba. Biegli musieli się zatem opierać na pewnych założeniach – ocenił sędzia Piotr Bojarczuk z Sądu Okręgowego w Warszawie. Zaznaczył także, iż starsza kobieta powinna zachować większą ostrożność.
Teraz Prokurator Okręgowy w Warszawie wniósł do Sądu Najwyższego kasację od prawomocnego wyroku ws. wypadku, który spowodował Piotr Najsztub.
– Zarzuty kasacji dotyczą rażącego i mającego istotny wpływ na treść orzeczenia naruszenia prawa procesowego – wskazuje rzecznik warszawskiej prokuratury w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Jak informuje dziennik, sprawa dotyczy art. 433 § 2 Kodeksu postępowania karnego w związku z art. 457 § 3 kpk "polegający na nierzetelnej kontroli odwoławczej pomijającej konieczność kompleksowego rozważenia wszystkich zarzutów odwoławczych podniesionych w apelacjach oskarżyciela publicznego oraz pełnomocnika oskarżycieli posiłkowych w postaci naruszenia zasad postępowania karnego wyrażonych w art. 7 kpk (zasada swobodnej oceny dowodów)". Kolejny zarzut prokuratura wytoczyła z artykułu 410 kpk.
Najsztub był oskarżony o nieumyślne spowodowanie wypadku poprzez niedostosowanie prędkości do warunków jazdy. Jednak z ekspertyzy wykonanej przez biegłych powołanych przez prokuraturę wynika, że Najsztub zachował odpowiednią ostrożność i jechał z prędkością ok. 20 km na godz., czyli wystarczająco wolno.
Czytaj też:
Krzysztof Leski został zamordowany. Ostatni, poruszający wpis dziennikarza przed śmierciąCzytaj też:
Dziennikarz "Gazety Wyborczej" brutalnie pobity. Trafił do szpitala