Kilka dni temu Dominik Tarczyński pochwalił się na Twitterze przypadkowym spotkaniem w pociągu z Adamem Michnikiem. Polityk PiS zamieścił nagranie, na którym podchodzi do dziennikarza i prosi go, "by pozdrowił brata". – Zabrakło panu języka tym razem? Do posła się pan boi odezwać? Pozdrowienia pan przekaże dla brata, a jak nie, to ja przekażę – mówił. Zachowanie Tarczyńskiego wywołało falę kontrowersji.
Wirtualna Polska donosi, że udało jej się skontaktować ze Stefanem Michnikiem, który obecnie przebywa w Szwecji, gdzie nie grozi mu odpowiedzialność za jego zbrodnie. Brat Adama Michnika postanowił odpowiedzieć europosłowi Tarczyńskiemu.
– Adam nie ma nic wspólnego z moją sprawą. Słyszałem, że jest za to atakowany – mówi Wirtualnej Polsce Stefan Michnik. Dalej dodaje, że "Adam nie może za niego odpowiadać". – Adam za mnie nie może odpowiadać, tak jak ja nie mogę odpowiadać za Adama. To trudno sobie wyobrazić. Ale jeśli ktoś chce sobie na tym robić akcent polityczny... i jak to zostanie przyjęte, to już inna sprawa – wskazuje w rozmowie z WP.
Dalej Stefan Michnik odnosi się także do planów polskich władz, które chcą go sprowadzić do Polski i osądzić. Pion śledczy Instytutu Pamięci Narodowej stawia Michnikowi 93 zarzuty dot. zbrodni komunistycznych i zbrodni przeciw ludzkości.
– To, co polskie władze robią w mojej sprawie, mnie nie interesuje. Wiem, co zdecydowała Szwecja. Jestem obywatelem Szwecji i temu prawu podlegam - mówi Wirtualnej Polsce. – Co mam odpowiedzieć na te ataki? Cokolwiek bym powiedział, to i tak nie ma to sensu. Wszystkie sądy wydały już odpowiednie decyzje w mojej sprawie. Żądanie, żeby mnie wydali Polsce, nie ma podstaw. Reszta mnie nie interesuje – dodaje Stefan Michnik.
Czytaj też:
"Pan pozdrowi brata, redaktorze". Minister komentuje zachowanie TarczyńskiegoCzytaj też:
"Gdzie to było, jak żeście rządzili 8 lat?!". Kidawa-Błońska znów w tarapatach, interwencja Rutnickiego