Dziennik informuje, że w pierwszym tygodniu marca na spirytus Polacy wydali w małych sklepach prawie cztery razy więcej niż zwykle, podobnie popularne było mydło. Dwukrotnie więcej klienci wydali na kaszę i ryż.
Popularne w tym okresie były również takie produkty jak mąka, makaron, warzywa w puszkach i sól.
Według gazety zapotrzebowanie jest tak duże, że np. firma Lubella, znana z makaronów, produkuje obecnie 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu. Natomiast Mlekovita przetwarza 8 mln litrów mleka w tydzień, pracując na trzy zmiany.
Jak czytamy w "Rz", mimo znikających z półek produktów o polskie zapasy żywności powinniśmy być spokojni. Obawy dotyczą ewentualnej kwarantanny pracowników oraz trudności z transportem surowców i produktów do sklepów.
Gazeta zwraca też uwagę na galopującą inflację cen żywności, której ceny skoczyły w lutym o 7,5 proc. w skali roku.
Czytaj też:
Ursula von der Leyen krytykuje Polskę za zamknięcie granic