Szef Państwowej Komisji Wyborczej powiedział w wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej", że do 10 maja zostało niespełna tydzień, a stan prawny nie jest ustalony. Jego zdaniem przeprowadzenie wyborów w przyszłą niedzielę jest niemożliwe.
– Pewne kompetencje PKW zostały zawieszone, a na razie ustawa o głosowaniu korespondencyjnym jest ciągle w Senacie. Tak więc jest zbyt mało dni, by przeprowadzić wybory. Musiałby nastąpić cud, by do nich doprowadzić – ocenił Marciniak.
Dopytywany, co w takim razie powinno się stać, sędzia stwierdził, że "trudno przewidzieć, co zrobią decydenci", i że "nigdy nie mieliśmy takiej sytuacji, by wybory uległy przesunięciu".
Jednocześnie zwrócił uwagę, że w Korei Południowej głosowano ostatnio normalnie, natomiast w USA toczy się wielka dyskusja w sprawie wyborów prezydenckich zaplanowanych na listopad.
– Dziś stoimy przed dylematem, czy wybory przeprowadzić, czy też je odroczyć. Są różne rozwiązania konstytucyjne, w przypadku Polski najprostszym byłoby wprowadzenie stanu klęski żywiołowej lub wyjątkowego, wówczas wybory mogłyby się odbyć najwcześniej 90 dni po zakończeniu takiego stanu – powiedział szef PKW.
Czytaj też:
Politolog: Gowin jest rozgrywany przez opozycję. Porozumieniu grozi rozpad