Miller komentował na antenie TOK FM wyniki ostatniego szczytu Unii Europejskiej podczas którego osiągnięto porozumienie w sprawie unijnego budżetu na lata 2021–2027 i funduszu odbudowy. Polska ma otrzymać w sumie ok. 750 mld zł. – To są ogromne pieniądze – przyznał były premier. Jak dodał, teraz m.in. przed opozycją stoi ważne zadanie, aby patrzeć władzy na ręce i sprawdzać na co środki te będą przeznaczone.
– Żeby to nie było tak, jak z maseczkami, respiratorami czy z drukowaniem kart wyborczych - że z Unii Europejskiej będą płynąć pieniądze, a w Polsce one będą się rozpływać nie wiadomo na co i dzięki temu nowe rodziny pisowskie będą się bogacić kosztem obywateli – mówił.
Eurodeputowany przekonywał, że o ile w latach 90. udało się uniknąć oligarchizacji, o tyle teraz "powstają całe klany rodzinne, które błyskawicznie się bogacą na majątku państwowych i naszych wspólnych pieniądzach".
Leszek Miller podkreślał, że muszą w związku z tym powstać mechanizmy ochronne i o to będzie zabiegał w Brukseli. Znaznaczył, że chodzi o mechanizmy nie tylko dotyczące Polski, ale wszystkich państw wspólnoty. – Bo żadne euro, tak ciężko tu wypracowane, nie może być zmarnowane i żadne euro nie może służyć korzyściom prywatnym. Ono może służyć tylko korzyściom narodu i naszego państwa – wskazywał.
Czytaj też:
"Jestem w szoku". Bosak mówi o "katastrofie"Czytaj też:
Ziemkiewicz: To przekroczyło wszystkie granice propagandowego zbydlęcenia