Kulisy mordu na Ludwiku XVI. Jedną deklaracją mógł ocalić swoje życie
  • Piotr SemkaAutor:Piotr Semka

Kulisy mordu na Ludwiku XVI. Jedną deklaracją mógł ocalić swoje życie

Dodano: 

Ku świętości

Ludwik XVI przyjął wyrok spokojnie. Jedyna zwłoka, o którą poprosił, wynikała z problemu znalezienia mu kapłana, który przyjmie od niego spowiedź i da mu rozgrzeszenie w obliczu śmierci. Ludwikowi próbowano przysłać jednego z tzw. księży zaprzysiężonych, czyli tych kapłanów, którzy podpisali Cywilną konstytucję kleru. Król uważał jednak takich księży za zdrajców i uparł się, że kapłan, który przyjmie jego odejście z tego świata, musi być niezaprzysiężony. W końcu znaleziono odpowiedniego kapłana – ks. Edgewortha de Firmonta – który pochodził z Irlandii i był synem protestanckiego pastora, a mimo to dotarł do wiary katolickiej i został potajemnie wyświęcony.

Ostatnie spotkanie Ludwika XVI z rodziną. Autor obrazu: Peltro William Tomkins (1795)

To on 20 stycznia 1793 r. wyspowiadał Ludwika w celi więziennej. 21 stycznia władca spotkał się z rodziną po raz ostatni. 21 stycznia o godz. 9 komisarze konwentu nadzorowali przewiezienie władcy na pl. Rewolucji (dziś pl. Zgody). Władca w czasie przejazdu przez ulice Paryża poświęcał się wyłącznie modlitwie. Ponieważ obawiano się, że władca może próbować wygłosić jakieś przemówienie do ludu, orkiestra rewolucyjna zagłuszała ewentualne krzyki kolejnymi marszami i biciem w bębny. W tłumie znaleźli się dwaj przedstawiciele szlachty, którzy podjęli odważną, lecz mało przygotowaną próbę odbicia władcy. Zanim dopchali się do szafotu, sankiuloci zakłuli ich pikami.

Gdy nadszedł moment ścięcia, król wykrzyknął do tłumu: „Francuzi! Umieram niewinny wobec zbrodni, które mi zarzucano. Wybaczam sprawcom mojej śmierci i proszę Boga, by krew, którą rozlejecie, nie spadła nigdy na Francję. A ty, ludu nieszczęśliwy”... – dalsze słowa władcy zagłuszyło bicie w bębny kompanii wojskowej, która nadzorowała egzekucję. W końcu mistrz ceremonii egzekucyjnej pokazał ludowi trzymaną w ręku i ociekającą jeszcze krwią głowę Ludwika XVI.

Niemal dziewięć miesięcy później – 16 października – w tym samym miejscu na placu, który nosi dzisiaj nazwę place de la Concorde, została zgilotynowana jego żona Maria Antonina. Wskutek pobytu w więzieniu władczyni, mimo stosunkowo młodego wieku (38 lat), była całkowicie siwa. Syn Ludwika zwany potem przez monarchistów Ludwikiem XVIII przeżył rodziców tylko o dwa lata. Oddany na wychowanie do szewca alkoholika Antoniego Simona wskutek niedożywienia i braku opieki zapadł na gruźlicę i zmarł 8 czerwca 1795 r.

Zwiastun nowej epoki

Gdy czyta się słowa testamentu Ludwika XVI, że uważa się za kogoś, kto został „wplątany w proces, którego wyniku z powodu zacietrzewienia ludzi nie sposób przewidzieć i który nie znajduje żadnego pretekstu ani środka w żadnym obowiązującym prawie”, przychodzą na myśl wielkie procesy pokazowe, które były cechą zarówno stalinizmu, jak i nazizmu.

Znany publicysta Marek Jurek pisze: „Ludwik XVI raczej intuicyjnie niż racjonalnie przeczuwał cywilizacyjny kierunek, w którym zmierzała rewolucja. W zrozumieniu istoty systemu proponowanego przez ideologów rewolucji pomogła mu korespondencja z papieżem Piusem VI. Papież to niepokojące „widmo przyszłości” widział bardzo wyraźnie. W breve »Quod aliquantulum« ostrzegał, że społeczeństwo, które odrzuca Boga, może pewnego dnia ujrzeć każdy wymysł najbardziej rozchwianych umysłów”. Wiele dylematów, przed którymi historia postawiła Ludwika XVI, odżyło w wieku XX. Stąd tragedia Ludwika XVI u wielu ludzi do dziś wywołuje znamienne poczucie solidarności. Król był nie tylko ofiarą, lecz także bodaj pierwszym nowożytnym bohaterem świadomego oporu wobec projektu społeczeństwa, któremu nakazano odrzucić Boga na rzecz mitu powszechnego szczęścia.

Czytaj też:
Świecka katedra Republiki. Jej historia to zapis upadku katolickiej Francji

Ludwik XVI mógł uniknąć śmierci, gdyby zaakceptował zerwanie francuskiego Kościoła z Rzymem. Na Wielkanoc 1792 r. Ludwik poprosił o przyjęcie komunii od księdza katolickiego, który nie podpisał Konstytucji cywilnej kleru. Rewolucjoniści chcieli go zmusić, by zaakceptował księdza państwowego. Władca wolał wyrzec się sakramentu, niż przyjąć go z rąk, które uważał za niegodne.

W książce Pawła Jasienicy opisywany jest los markiza de Rouairie, który ukrywając się wówczas przed rewolucjonistami, znalazł gazetę informującą o ścięciu Ludwika XVI. Przeczytawszy triumfalny komunikat o królobójstwie, doznał szoku i po paru dniach agonii umarł. Na jego krzyżu wyryto słowa: „Chorobą, która go zabrała, była wierność”. Nieszczęsny arystokrata zachował wierność władcy, który z kolei nie wyrzekł się królewskiej przysięgi obiecującej bronić religii, której był urzędowym obrońcą.

Testament Ludwika XVI

W imię Trójcy Przenajświętszej, Ojca, Syna i Ducha Świętego.

Dzisiaj, dwudziestego piątego dnia grudnia 1792 roku, ja, Ludwik XVI, Król Francji, będąc od ponad czterech miesięcy zamknięty razem z moją rodziną w więzieniu Temple w Paryżu przez tych, którzy byli moimi poddanymi, całkowicie pozbawiony jakiejkolwiek łączności z moją rodziną, ponadto wplątany w proces, którego wyniku z powodu zacietrzewienia ludzi nie sposób przewidzieć i który nie znajduje żadnego pretekstu ani środka w żadnym obowiązującym prawie, mając tylko Boga za świadka moich myśli, do którego mógłbym się zwrócić, deklaruję tutaj, w Jego obecności, moją ostatnią wolę oraz poglądy [...].

Umieram w łączności z naszą Świętą Matką Kościołem Katolickim, Apostolskim i Rzymskim, posiadającym swoje władze przez nieprzerwane dziedzictwo Świętego Piotra, któremu je powierzył Jezus Chrystus, wierzę całkowicie i wyznaję wszystko, co jest zawarte w Symbolu, przykazaniach Bożych i kościelnych sakramentach i tajemnicach [...].

Żałuję z całego serca naszych braci, którzy mogą być w błędzie, ale nie zamierzam ich osądzać i nie kocham ich mniej w Jezusie Chrystusie, podług tego, czego wymaga od nas miłość chrześcijańska, i proszę Boga o wybaczenie mi wszystkich moich grzechów. Skrupulatnie sobie przypomniałem, aby je znienawidzieć i żałować ich popełnienia. Nie mogąc skorzystać z posługi katolickiego księdza, proszę Boga o przyjęcie spowiedzi, jaką Mu mogę złożyć, i mojego głębokiego żalu za grzech umieszczenia mojego imienia (jakkolwiek uczyniłem to wbrew woli) pod aktami, które mogły być sprzeczne z dyscypliną i wiarą Kościoła, z którym jestem zawsze zjednoczony całym sercem. Wybaczam z całego serca tym, którzy stali się mymi wrogami, mimo że nie dałem im do tego żadnego powodu, i proszę Boga, aby im wybaczył, jak również tym, którzy przez źle pojętą gorliwość uczynili mi wiele złego [...]. Kończę, oznajmiając w obliczu Boga, gotowy przed Nim stanąć, że nie czuję się winny żadnego z przestępstw, które są mi zarzucane.

Ludwik

(tłumaczenie: F.M.K. i M.K. za „Pro Fide, Rege et Lege”)

Artykuł został opublikowany w 8/2019 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.

Czytaj także