O. Grabowski OP: Dzieło stworzenia świata nie jest mitem

O. Grabowski OP: Dzieło stworzenia świata nie jest mitem

Dodano: 
Decyzje, które zmieniły świat
Decyzje, które zmieniły świat 
TOMASZ GRABOWSKI OP | Pamiętamy zapewne z lekcji języka polskiego, że poemat, który następuje po tym zdaniu, nazywamy mitem o stworzeniu świata. Ale to nie jest jedynie mit, jedna z wielu opowieści tłumaczących powstanie świata i bazujących na ówczesnych ludzkich wyobrażeniach kosmosu.

Artykuł jest fragmentem książki "Decyzje, które zmieniły świat", która ukazała się w roku 2020 nakładem Wydawnictwa W drodze.

Biblia zaczyna się bez żadnych wstępów, trafiamy od razu w centrum wydarzeń. „Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię” – czytamy. Pamiętamy zapewne z lekcji języka polskiego, że poemat, który następuje po tym zdaniu, nazywamy mitem o stworzeniu świata. Ale to nie jest jedynie mit, jedna z wielu opowieści tłumaczących powstanie świata i bazujących na ówczesnych ludzkich wyobrażeniach kosmosu. Ta opowieść owszem, wykorzystuje koncepcje wszechświata powszechne na Bliskim Wschodzie przed ponad trzema tysiącami lat, ale nie ogranicza się do ich powtórzenia. Biblia zawsze najpierw mówi o Bogu i dopiero w tym kontekście zajmuje się człowiekiem i światem. Każde jej słowo odsłania Boga, dlatego jest zawsze odkrywcze, świeże i wykraczające poza ludzkie wyobrażenia. Bóg znajduje się w centrum uwagi, nawet wówczas, gdy jest jedynie ukrytym bohaterem opisywanych zdarzeń.

Boski poemat

Powiedzieć zatem o poemacie o stworzeniu, że opisuje wyłącznie powstanie świata, to tak, jakby diamentowy kolczyk wykorzystać jako haczyk na ryby. Oczywiście można tak uczynić i prawdopodobnie coś się na niego złowi (może nawet szczupaka), ale każdy rozsądny człowiek wie, że takie działanie jest pozbawione sensu. Podobnie jest z tekstem Pisma Świętego. Musimy go odczytać w całości i wziąć w nawias ograniczenia kulturowe i historyczne, aby wydobyć treść nieprzemijającą, wieczną, dotyczącą Boga Stworzyciela. Postarajmy się to zrobić. Biblia mówi przede wszystkim o Bogu, zatem zarówno jej pierwsze zdania, jak i kolejne będą odsłaniać prawdy na Jego temat. I tu pojawia się pierwszy problem. W centrum wydarzeń wprowadzają nas słowa "Na początku". Na początku, to znaczy kiedy? Wszyscy zapewne pamiętamy ilustracje z Biblii dla dzieci lub kolorowanki rozdawane przez siostrę na religii. Były to obrazki wypełnione ciemnymi chmurami, a pośród nich pojawiał się świetlisty promień. Wyobrażenia tego typu pozostały z nami na długo, a nawet dziś kształtują naszą wyobraźnię i narzucają interpretację tekstu. Boleśnie ograniczają jego odczytanie, ponieważ biblijny opis w ogóle nie opowiada o takim początku. Początek, światłość, ziemia, niebo, wszystko, co Bóg stworzy, w pierwszej kolejności mówi o Jego umyśle, a nie o zaistniałych rzeczach. Skąd to wiadomo? Stąd, że Stary Testament odczytujemy w perspektywie Nowego, a w Nowym Testamencie odnajdujemy takie zdanie: "Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga i Bogiem było Słowo". Poemat o stworzeniu i Prolog Ewangelii św. Jana uzupełniają się czy raczej oświetlają nawzajem.

Wszystko, co Bóg kreuje zgodnie z opisem zawartym w Księdze Rodzaju, najpierw jest Jego zamysłem, dzieje się w Nim samym. Słowo, o którym mówi św. Jan, jest Bożym sensem. Logos możemy przetłumaczyć jako znaczenie, treść i słowo, a one znajdują się w Bogu. Dzięki Ewangelii dowiadujemy się zatem, że Bożym zamysłem, wzorcem i sensem, według którego stwarza On świat, jest Jego Syn. Choć w Genesis Bóg opisywany jest w liczbie pojedynczej, nie jest samotnikiem, ale jest we wspólnocie Osób – Bóg Ojciec i Syn Boży. Powtarzamy tę prawdę co niedzielę w "Wyznaniu wiary": Bóg Ojciec zrodził swojego Syna, a więc Syn nie jest stworzony, ale jest zrodzony. Co to znaczy? Ojciec daje swojemu Synowi wszystko to, kim sam jest, z wyjątkiem tego, że jest Ojcem (powrócę jeszcze do tego wątku). Całego siebie oddaje Synowi, ale nie dość na tym. Zdaje się mówić: "Chciałbym obdarować mojego Syna jeszcze bardziej". Wtedy realizuje genialny pomysł stworzenia świata, który będzie obrazem Jego Syna.

Przygląda się swojemu pięknemu Synowi i stwarza Jego portret, obraz na Jego wzór. Tak ukształtowanyświat będzie darem dla Syna. Zatem odwołując się do początku, zanim powstał czas, Księga Rodzaju mówi o zamyśle całego świata, idei Ojca, w której odzwierciedla się piękno Syna.

Niepowtarzalne ex nihilo

W pierwszym zdaniu Biblii czytamy, że na początku istniał tylko Bóg. Z pierwszego zdania NowegoTestamentu dowiadujemy się, że Bóg istnieje w trzech osobach, czyli Ojciec w swojej miłości do Syna, a miłością jest Duch Święty. Takiego początku nie da się narysować, nie da się również ograniczyć go do opowiadania o stworzeniu świata. Dlatego porównywania genialnego poematu o siedmiu dniach stworzenia z Księgi Rodzaju do innych mitów o tworzeniu świata, na przykład do poematu o Gilgameszu czy o tytanach lub bogach Egipcjan i Azteków, jest porównywaniem ludzkich pomysłów i wyobrażeń do boskiego objawienia. Mówiąc wprost, w Biblii jest powiedziane coś, czego nie da się wymyślić: Bóg stwarza świat, nie odwołując się do żadnych wcześniejszych elementów, bo na początku nic innego nie było, poza Bogiem samym. Dalej, myśl i stwarzające słowo Boga są tożsame z Jego Synem. Dzieło stworzenia jest wyrazem Ducha Bożego – miłości Ojca do Syna.

Zapytajmy zatem, z naiwnością dziecka, co to znaczy, że Bóg stworzył świat z niczego? Gdy próbujemy wyobrazić sobie nicość, jesteśmy w kropce i zamiast niej najczęściej wyobrażamy sobie ciemność. A ciemność to nie jest nicość. Ciemność to jakaś przestrzeń, która trwa w czasie i którą wypełnia brak światła. Wyobrażamy sobie zatem przestrzeń, czas, brak światła, a nie nicość. Kiedy indziej mówimy, że nicość to bardzo mały punkt, tak niewielki, że nie ma wymiarów, a więc nie zajmuje żadnej przestrzeni. A jednak punkty trwają i odnoszą się do przestrzeni, w której je sobie wyobrażamy, a to znaczy, że są czymś. Cokolwiek byśmy sobie wyobrazili, to nigdy nie będziemy w stanie stworzyć wyobrażenia nicości, czyli czegoś, czego nie ma. Kiedy już o czymś myślimy, to to w jakiś sposób istnieje. A Bóg stwarza świat z niczego.

Jeśli Bóg stworzył świat z niczego, to świat nie ma w sobie żadnego fundamentu, nie może trwać bez ingerencji z zewnątrz. Żeby istniał, Bóg musi być cały czas zaangażowany, musi chcieć istnienia wszechświata. To jest trochę tak jak ze snem – jeśli ktoś śni sen, to sen trwa i istnieje tak długo, jak długo jest ktoś, kto śni; czy jak z myślą – jeśli ktoś myśli o, dajmy na to, czerwonym trójkącie, to czerwony trójkąt istnieje tak długo, jak długo jest myślany; albo jak z tańcem – taniec istnieje dopóty, dopóki się go tańczy. Ale oczywiście świat nie jest tożsamy z boską myślą, nie jest tylko jakimś wyobrażeniem, snem czy tańcem. Bóg stworzył świat, czyli sprawił, że faktycznie zaistniał. Lecz żeby trwał, żeby nie zniknął niczym sen, żeby nie stał się tylko wspomnieniem jak zakończony taniec, potrzeba, żeby Bóg cały czas był zaangażowany, żeby nieustannie chciał istnienia świata. W teologii mówimy o ciągłym stwarzaniu, czyli nieustannej woli Boga, która podtrzymuje świat w istnieniu.

Zamysł Boży

Stworzenie jest pierwszym dowodem na to, że Bóg chce świata i nie rezygnuje z nikogo z nas. Każda chwila naszego życia, każda cząstka naszego ciała mówi o tym, że Bóg jest bezpośrednio zaangażowany w nasze istnienie. Chce nas, bo gdyby nie chciał, przestalibyśmy istnieć. Zniknęlibyśmy i na powrót stali się nicością. Dzięki temu, że Bóg mnie nieustannie podtrzymuje w istnieniu, wiem, że cały czas jest zaangażowany w moje bycie, a to jest dowód Jego miłości do mnie. On mnie chce! Bez względu na to, co robię, co mi się udaje czy jakie odnoszę porażki, On cały czas potwierdza, że mnie chce. Ale w słowach opisujących pierwszy dzień stworzenia powiedziane jest znacznie więcej. Bóg stworzył światłość. Możemy sobie oczywiście wyobrażać, że nagle coś błysnęło i powstało jakieś światło bez źródła, ale przecież nie o świetle spoza gwiazd opowiada Biblia. Pamiętamy, że opis dotyczy zamysłu Boga, Jego pomysłu na wszechświat, na to wszystko, co ma zaistnieć. Światłość zatem, o której jest tu mowa, oddzielana przez Boga od ciemności, to symbol dwóch opcji, dwóch sposobów bycia – albo z Nim, wchodząc w Jego plan, w Jego świat, który oświeca; albo bez Niego, czyli wkraczając w ciemność, w to, czego nie ma, co jest oddzielone od wszystkiego, co zaistniało. Można powiedzieć, że światłością, o której mowa w pierwszym dniu, którą Bóg widzi i nazywa, jest to wszystko, co zamierza On stworzyć, a ciemność jest tym, co pozostanie poza istnieniem, czego nigdy nie będzie, bo Bóg tego nie chce.

Ten, kto chce rozpoznać Boga, kto chce wejść w Jego plan, będzie ogarnięty światłością, będzie przebywał w tym, co Bóg podtrzymuje w istnieniu, co cały czas stwarza i co cały czas znajduje się w Jego ręku. Możemy ruszyć w tę podróż, poznając Tego, który jest twórcą światłości.

Czytaj też:
Prof. Weigel: Następny Papież?

Źródło: Wydawnictwo W drodze
Czytaj także